Strona:PL Gautier - Romans mumji.pdf/195

Ta strona została przepisana.

myki siwych włosów, które spadały aż na ziemię, widać było jej źrenice wyblakłe jak źrenice sowy, iskrzące się złośliwą radością i zadowoleniem.
— Tamaro, — zawołała Rachela, — co się stało z Tahoser?
Stara, jakgdyby obudziła się nagle na dźwięk głosu swojej pani, rozprostowała powoli członki pajęcze, wstała, przetarła kilkakrotnie poczerniałe powieki odwrotną stroną dłoni, suchszej niż dłoń mumji, i rzekła z doskonale udanem zdziwieniem:
— A czy to jej już niema?
— Nie, — odparła Rachela — i, gdybym nie widziała wgłębienia w łóżku i wiszącej na kołku szaty, którą zdjęła, mniemałabym, że dziwaczne zdarzenia tej nocy były tylko sennemi widziadłami.
Jakkolwiek Tamara doskonale wiedziała co myśleć o zniknięciu Tahoser, niemniej uchyliła rąbek zasłony, zawieszonej w rogu pokoju, jakgdyby przypuszczała, że Egipcjanka tam ukryć się mogła; otworzyła drzwi chaty i, stojąc w progu, wodziła do koła wzrokiem poczem, powróciwszy do wnętrza, znakiem przeczącym zawiadomiła panią swoją o wyniku poszukiwania.
— To osobliwe, — rzekła Rachela zadumana.
— Pani moja — odezwała się z przymileniem stara do pięknej Izraelitki, — wiesz że ta obca nie spodobała mi się.
— Tobie nikt się nie podoba, — odparła Rachela z uśmiechem.
— Oprócz ciebie, pani — rzekła stara, podnosząc do ust dłoń młodej kobiety.