Strona:PL Gautier - Romans mumji.pdf/202

Ta strona została przepisana.

daj mi na znak, że tak się stało, kwiat lotosu, zdobiący twe włosy.
Pomimo, że chciał ją powstrzymać, Tahoser padła do kolan Faraona i łza jej spłynęła na jego bose stopy.
„Dlaczego dusza moja została przy Poerim“, pytała siebie, siadając znów w fotelu z kości słoniowej.
Do komnaty wszedł Timoft, dotykając jedną dłonią ziemi, a drugą kładąc na głowie.
— Królu, — rzekł, — tajemniczy człowiek chce się z tobą widzieć. Wielka broda spada mu aż za pas; lśniące rogi wystają mu na czole, a oczy jego goreją, jak płomienie. Poprzedza go jakaś moc nieznana, bo wszystkie straże się rozstępują a wszystkie drzwi otwierają się przed nim. Cokolwiek powie, uczynić trzeba, więc przyszedłem do ciebie, zakłócić twoje rozrywki, choćby mnie za moje zuchwalstwo śmierć spotkać miała.
— Jakże on się zwie? — spytał król.
A Timoft odpowiedział:
— Mosze.

XV.

Król przeszedł do innej sali, by przyjąć Moszego i zasiadł na tronie, którego poręcze miały kształt lwów; otoczył szyję szerokim pektorałem, wziął w rękę berło i przybrał postawę wyniosłej obojętności.
Ukazał się Mosze — towarzyszył mu inny Hebrajczyk, imieniem Aharon. Jakkolwiek dostojny był Faraon na złotym tronie, w otoczeniu oerisów i wachlarzowników w wysokiej sali o ogromnych kolumnach, na tle malowideł, wyobrażających wielkie czyny