sze, piękną. Opowiedziałem jej, iż Tonię zabrał Murray do Wenecji. — To źle, westchnęła. — Bo nic cię nie będzie już pociągało do Murano i nie będę cię widywała. Lecz C. C. opuściła niedługo klasztor. Ojciec jej umarł, a ona ma zaślubić adwokata. C. C. zostawiła do mnie list, w którym oznajmia, że jeślibym jeszcze miał zamiar ją zaślubić, to ona będzie czekała na mnie wiernie, odsuwając zamiary innych od siebie. Odpowiedziałem jej, że niemam ani pieniędzy, ani stanowiska i że powinna uważać się za zupełnie wolną i pomyśleć o małżeństwie, które by zapewniło jej szczęście. Mimo te słowa C. C. zaślubiła pana N. dopiero po mojej ucieczce z ołowianego więzienia, gdy już nikt nie myślał o moim powrocie do Wenecji. Spotkałem ją w dziewiętnaście lat później owdowiałą i nieszczęśliwą. Niedługo potem anonimowy list ostrzegł mnie, że jestem w wielkiem niebezpieczeństwie. Szpieg inkwizycji państwa doniósł, iż znalazł u mnie książkę o magji. Niejaka pani Memmo oskarżyła mnie, że wpajam w jej synów ateizm, inny znowu denuncjant zeznał, jakobym był sługą szatana. Ponadto pomawiano mnie o wolnomularstwo i o zdradzanie za pieniądze tajemnic państwowych, ministrom obcych rządów, których odwiedzam. Pierwszy inkwizytor, mój osobisty nieprzyjaciel kazał mnie zamknąć w najstraszniejszej kaźni, w więzieniu ołowianem. Cierpiałem tam niewypowiedziane męczarnie i nie wiem, coby się ze mną było stało, gdybym nie miał szalonej odwagi, wydostać się na wolność, torując sobie drogę wśród niebezpieczeństw takich, że każdej chwili mogłem dać głowę. Uciekłem z ojczyzny, błąkałem się po świecie, z kraju do kraju, z miasta do miasta... Czasem otaczał mnie przepych i żyłem jako Krezus, zdobywając sobie pieniądze podstępem, a nawet oszustwem.
Zatrzymałem się właśnie w Cesena, z powodu krotofili, aby sobie zdobyć pieniądze. Oszukałem pewnego starego głupca, który wyrzucał pieniądze, na rzeczy niedorzeczne. Nie miałem przeto wyrzutów sumienia. W tem mieście spotkałem także dawną moją znajomą, sławną kurtyzanę wenecką, Julję, nazywającą się wówczas panią Querini. Była ona kochanką generała Spada i wprowadziła mnie do jego domu. Pozyskałem jego przyjaźń, lubił bowiem