ryki rzekł: — Największa część dam obcych, które tu spotykamy, jest nam nieznana. Mam nadzieję — dodał — że będziemy mieli zaszczyt jednakże spotkać panią u dworu. — Bardzo wątpię — odparła Henryka. — Znajduję to śmiesznem, gdy ktoś nieprzedstawiony panującym, stara się dostać na dwór, aby być przedstawionym. I tem zamknęła usta sprytnemu garbusowi. Rozmowa potem zeszła na inne tory. Życie nasze płynęło wciąż tym samym trybem, i byliśmy tak szczęśliwi, iż nie pragnęliśmy odmiany. Czasem, w rozmowach naszych, zapuszczaliśmy się w dysertacje filozoficzne. Umysł Henryki jasny i pojemny ubarwiał je tysiącem subtelności. Byłem nią tak samo zachwycony, odkrywając wciąż nowe powaby tej czarującej kobiety. Powtarzała mi często te wiersze La Fontaine‘a:
„Soyez-vous, l‘un a l‘autre un monde toujours beau,
Toujours divers, toujours nouveau,
Tenez-vous lieu de tout: comptez pour rieu le reste“.
I szliśmy za tą radą wykonując ją skwapliwie i nigdy szczęśliwość nasza nie była zmącona ani chwilką nudów lub znużenia. W dniu zamknięcia opery, był u nas Dubois na obiedzie i powiedział nam, że nazajutrz będą u niego artyści opery i bardzo by się cieszył, gdybyśmy także zawitali, aby posłuchać ich pięknego śpiewu. Henryka podziękowała mu bardzo miło, zauważyła jednak, że jej wątłe zdrowie nie pozwala wiązać się przyrzeczeniem z dnia na dzień. Ody Dubois odszedł, spytałem jej, dlaczego nie chce rozerwać się trochę u Dubois. — Poszłabym bardzo chętnie, gdybym nie obawiała się jakiegoś spotkania, które by mogło być dla nas fatalnem. — Jeżeli to jednak jest niejasna tylko, nieugruntowana obawa, dla czegóż moja najmilsza, masz się pozbawiać miłej rozrywki. Lubisz przecież tak bardzo śpiew i muzykę. — Dobrze więc, pójdziemy do p. Dubois nie zapowiadając się. Tym sposobem nie będzie mógł nikogo zaprosić, ktoby chciał mnie poznać. Rada jej była w istocie bardzo dobra. Udaliśmy się do naszego miedziorytnika o godzinie czwartej po obiedzie. Zastaliśmy go ku naszemu zdziwieniu sam na sam w towarzystwie młodej panienki, którą nam przedstawił jako swoją siostrzenicę. — Bardzo mi miło, państwo zobaczyć. Lecz nie oczekując ich zmieniłem wielkie zebranie w małe i poufne, artyści jednakowoż przyjdą. Henryka uśmiechała się, lecz lekka bladość zdradzała pewien niepokój. Śpiewacy nadeszli niebawem, pan Laschi i panna Baglioni, bardzo ładniutka.
Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/113
Ta strona została przepisana.