Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/131

Ta strona została przepisana.

Byłem tak zajęty Leonildą, że przedstawienie, trwające pięć godzin wydało mi się chwilką. Gdy damy odeszły, poszliśmy z księciem grać w karty. Grało się na słowo, lecz przegrane trzeba było zapłacić do dwudziestu czterech godzin. Przegrałem tysiąc dukatów. Kiedy książę składał mi z tego powodu kondolencję, począłem mu prawić pochwały na jego wspaniałą Leonildę. Nazajutrz byłem w operze buffa w loży Leonildy. Jej zachwycająca twarzyczka przypominała mi którąś z dawniej mi znanych kobiet, lecz nie mogłem schwycić, którą? Leonilda była skończoną pięknością, której dodawały blasku przepyszne, tak wymowne oczy, że zdawały się słuchać, pytać i mówić zarazem. Kiedy wspomniałem znowu epigram La Fontaine‘a, Leonilda rzekła: — Z pewnością to jest kaprys poetycki, stworzony dla rozśmieszania. — Nie powiedziałem całego epigramatu, aby cię nie urazić. Jest za swawolny — rzekłem, posługując się przyjętem w Neapolu „ty“. — Jesteś bardzo dobry — odwzajemniła mi się tem samem. — Lecz ja się wcale tak nie przejmuję. Mam naprzykład salonik o tapetach chińskich, przedstawiających postaci w przeróżnych pozach miłosnych. Odwiedzamy czasem ten salonik z księciem i wcale nie odbieram wrażenia. — Może z braku temperamentu. Mnie takie obrazki rozpłomieniają. — My z księciem żyjemy tylko w przyjaźni. — Niech wierzy temu, kto może. — Lecz on wyznaje, że czuje się mężczyzną tylko przy swojej żonie. — Lecz pani stworzona jest, aby rozpłomieniać. Gdybym był na miejscu księcia! — Drogi Jakóbie, cieszę się dowiadując się, że mnie kochasz. Lecz gdy wyjedziesz z Neapolu wkrótce zapomnisz o mnie. Odwiedź mnie jutro z księciem. W tej chwili wszedł do loży książę i zapytał, jak mi się opera podobała? — Nie wiemy nic o niej — rzekła Leonilda. — Rozmawialiśmy cały czas o miłości. Proszę księcia przyprowadzić mi jutro pana Casanovę. — Bardzo chętnie, przyprowadzę go na śniadanie. Ucałowaliśmy rączkę Leonildy i poszliśmy znowu grać i znowu przegrałem, a chociaż jestem na to bardzo tkliwy, umiem pokryć doznaną przykrość przybraną umiejętnie wesołością. Nazajutrz udałem się wcześnie do księcia, przypominając mu o śniadaniu u Leonildy. Udaliśmy się do fontan Mediny, gdzie Leonilda mieszkała w pięknym pałacyku. Zastaliśmy ją jeszcze w łóżku, w powabnym negliżyku z różowemi wstążkami, czytała Crebillona. Książę usiadł w nogach, ja zaś u wezgłowia jej łóżka. Książę prosił, aby się ubrała i aby podano śniadanie w chińskim