Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/132

Ta strona została przepisana.

gabinecie. Owe chińskie malowidła na tapetach były podziwienia godne raczej dla kolorytu i pewności rysunku, aniżeli dla scen przedstawionych. — Na mnie to nie robi żadnego wrażenia — rzekł książę. Ja zaś złożyłem płonące wargi na rączce Leonildy, a potem patrzyłem w jej oczy. Było to cudne śniadanie, po którem Leonilda uściskała nas po kolei. Lecz wyszedłem od niej taki rozpłomieniony, iż powiedziałem księciu, aby mi odstąpił swą metresę lub więcej mnie do niej nie prowadził. Oznajmiłem zarazem, że jestem gotów z nią się ożenić i zapewnić jej pensję wdowią pięciu tysięcy dukatów rocznie. — Pomów z nią sam — rzekł książę. — Jeżeli zechce, niemam nic przeciw temu. W San Carlo przebyłem cztery godziny w loży mej ukochanej, która była jeszcze piękniejsza, jeszcze weselsza, jeszcze bardziej olśniewająca. — Droga Leonildo rzekłem — miłość, jaką wzbudziłaś we mnie nie znosi ani zwłoki, ani rywala. Powiedziałem księciu iż gotów.jestem zaślubić cię, wyznaczając ci pensję wdowią pięć tysięcy dukatów. Powiedział mi, abym się zwrócił z tem do ciebie. — Czy wyjedziemy razem? — Natychmiast najdroższa i tylko śmierć zdoła nas rozdzielić. — Pomówimy o tem jutro. Szczęśliwą będę, jeżeli zdołam cię uszczęśliwić. W tej chwili wszedł książę. — Mój przyjacielu — rzekła Leonilda — tu była mowa o małżeństwie pomiędzy mną a panem Casanovą. Chce mnie zabrać ze sobą. — Mój drogi — powiedział na to książę — ponieważ chodzi o małżeństwo, nic nie nagli. Zaręcz się tymczasem z twą Leonildą. Ucałowałem moją przyszłą, która cała rozpromieniona oddała mi pocałunek. Nazajutrz książę był zajęty interesami, poszedłem więc sam do Leonildy. Bawiłem u niej parę godzin, lecz szanując jej wolę miłość mą tylko w słowach okazywałem. Kiedy spotkałem znomu księcia zapytał mnie: — Jakże mój przyjacielu? Czy zawsze jeszcze masz ochotę zaślubić Leonildę? — Więcej niż kiedykolwiek. — Dobrze więc będziemy o tem jutro mówili dalej. Ta zachwycająca istota może doprawdy uszczęśliwić. Następnego dnia po dwugodzinnem rozważaniu postanowiliśmy zawrzeć małżeństwo. — Leonilda ma matkę, która przebywa w swojej wsi — rzekł książę — lecz Leonilda nie zależy od niej. Odstąpiła mi ją siedm lat temu. Nadałem jej rentę pięćset dukatów, którą ci wniesie razem z klejnotami i bogatą wyprawą. Wychowałem ją, rozwinąłem jej umysł, strzegąc od przesądów, z wyjątkiem jednego, że kobieta powinna się zachować dla tego, który jej od Boga przeznaczony