miała otrzymać jako podarek ślubny. — Jest twoją córką, może je przyjąć. Książę pożegnał nas, aby zająć się zaproszeniami na pożegnalne zebranie na moją cześć, my zaś zjedliśmy obiad w nastroju najweselszym. Pożegnanie z matką i córką było tkliwe, nawet bolesne. Potem w bardzo starannem ubraniu udałem się na owo zebranie, gdzie powitało mnie towarzystwo najwykwintniejsze. Obdarzyłem szczodrze dworzan księcia, poczem odprowadził mnie ów pan o najlepszem sercu, a tak po macoszemu przez naturę pokrzywdzony, do powozu. Odjechałem.
Po raz trzeci znalazłem się w Genewie i to w tym samym hotelu „pod wagą“ i nawet w tym samym pokoju, w którym niegdyś żegnałem Henrykę, powracającą do Francji. Przejęty wspomnieniem rzuciłem się na krzesło. Gdzie teraz przebywa? czy pamięta o mnie? Nigdy się o nią nie dowiadywałem i nigdy też od niej nie miałem wiadomości. Lecz przyznawałem w głębi duszy, że teraz byłbym mniej godny miłości szlachetnej i tkliwej Henryki. Umiałem jeszcze kochać, lecz nie znachodziłem w sobie już tego uczucia, tych wrażeń, które usprawiedliwiają szały zmysłowe. Była we mnie próżnia. O! gdybym wiedział, gdzie jest Henryka, niepomny jej zakazu, podążyłbym ku niej zaraz, natychmiast. Zdawało mi się bowiem, że przy niej odnalazłbym dawnego Casanovę. Nazajutrz odwiedziłem znanego mi syndyka, nie tyle dla niego, ile dla trzech uroczych siostrzyczek, niegdyś jego kochanek, które i ja, ku wielkiemu jego zadowoleniu, wielbiłem. Udaliśmy się zaraz do tych pięknych. A idąc, spotykam proboszcza, który miał siostrzenicę bardzo uczoną w teologji. Ucieszony z tego spotkania zaprasza mnie proboszcz na obiad. Tymczasem przybyliśmy z syndykiem do owych panienek. Była to, przyznaję, bardzo miła chwila. Powitały mnie z radością i swobodą, z wdzięcznością, że pamiętam o nich i z ochotą do uciechy. Kochały się bez zawiści i zazdrości. Zastaliśmy tam jeszcze jakąś panienkę, której obecność powstrzymywała wybuchy naszego powitania. Nazywała się Helena, a była piękna jak bogini miłości, co jej też zaraz powiedziałem, dodając, że umysł jej jest tak niepospolity z pewnością jak i jej piękność. — Przedewszystkiem mam cześć dla religji i cnoty. Zrozumiałem, że