— Lecz on nie weźmie. Szlachcicem jest. — Przecież. Niech mu pan powie, że to jest zadatek, na owych dwieście, o które pana prosił. On taki biedny! — i taki zakochany! — dodałem, śmiejąc się. — Ziębnie, czekając nocą na mnie na ulicy, kiedy jestem z panem na balu. — Gdybym to wiedział, tobym go prosił, aby dotrzymywał w powozie towarzystwa twej matce. Gdyśmy się żegnali o brzasku dnia, naznaczyła mi Ignazja schadzkę w kościele de la Soledad. Ale ponieważ przyszła z jakąś przyjaciółką, zresztą bardzo brzydką, ukryłem się i odszukałem ją aż wieczorem. Zaprosiła się znowu na bal, pytając, czybym wziął także dwie jej kuzynki. — Czy takie piękne jak i ty? — Piękne czy nie, niech pan to dla mnie zrobi. — Dobrze. Gdzie te panie mieszkają? — Proszę wziąć te koronki i pójść z niemi na nową ulicę. W połowie jej, znajdzie pan mały sklepik z napisem: „Pod świętą Teresą“. To będzie tam. Pan powie, że ja pana przysłałam, reszta się zrobi. — Czy te panie są praczkami? — Tak jest. Lecz to szlachcianki. — Tak samo jak ojciec sennory, wiem. Udałem się z koronkami do kuzynek. Nie były powabne ni z twarzy, ni z postaci. Starsza, to istny portret Dulcinei, którą tak wyraziście odmalował Cervantesmłodsza zaś, podobna była do dragona, przebranego za kobietę. Brzydota ich jednak ucieszyła mnie, gdyż dowiodła mi, że Ignazja mnie kocha. Nigdy bowiem kobieta nie pośle swego ukochanego do pięknych istot, lecz zawsze będzie się starała pokazać mu brzydkie. Po omówieniu naszej sprawy, obie praczki szlachcianki były u mnie na obiedzie z Ignazją. Wśród toastów strzeliła mi dziwaczna myśl do głowy. Powiedziałem mym damom: — Największa z pań musi się przebrać na bal w męskie suknie. Lecz ów przebrany dragon wykrzyknął: — Nie popełnię nigdy tego śmiertelnego grzechu. Lecz któżby mnie zresztą przebrał? — Jestem jedyną osobą, co może wyświadczyć tę przysługę. — Na to się nie odważę. — Ach! zrób to! — zawołała Ignazja. — Don Jaime jest najczcigodnieszym kawalerem z całej Hiszpanji. Gdy się wreszcie dała nakłonić, przebrałem ją od stóp do głów i trudno w niej było kobiety się domyśleć. Gdy druga z kuzynek zapytała, czy rozumiem się także na kobiecym stroju, oświadczyłem skwapliwie, że jeżeli donna Ignazja zgodzi się na to, to ją o tem przekonam. Powiedziała i jest gotową na tę próbę. Poszliśmy więc do przyległego pokoju, którego drzwi zaryglowałem. Toaleta trwała długo, łatwo domyśleć się dlaczego? Kuzynki niecierpliwiły się, Ignazja zaś uspra-
Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/146
Ta strona została przepisana.