Oto nadarzała się doskonała sposobność, którą należało wyzyskać. Bal u sąsiada, miał odbyć się za parę dni dopiero, niecierpliwość moja nie mogła znieść tak długiej zwłoki. Powiedziałem Bettinie, że drzwi mego pokoju, do sieni wiodące będą otwarte, i że oczekiwać jej będę. Obiecała przyjść. Do północy czekałem spokojnie, gdy jednak minęła godzina druga, trzecia i czwarta, a Bettina nie nadchodzła, wpadłem w gorączkę. Na dworze padał śnieg, drżałem nie z zimna jednak lecz z szału. Na godzinę przed świtem, w pończochach, przesunąłem się cichutko po schodach i stanąłem na straży przed drzwiami Bettiny. Były zamknięte, a ponieważ można je było tylko z wnętrza otworzyć, myślałem, że Bettina zaspała. Chciałem zapukać, lecz bałem się, aby pies nie począł szczekać na dziedzińcu. Znękany, nie zdolny zebrać myśli usiadłem na stopniu najniższym schodów. O brzasku dnia dzwoniąc zębami z zimna, postanowiłem powrócić do mego pokoju. W tem usłyszałem jakiś szmer w pokoju Bettiny. Ożywiony nadzieją, że to ona nadchodzi, zbliżam się do drzwi, w których zamiast upragnionej kochanki pojawia się Cordiani. Uraczył mnie potężnem kopnięciem, a potem podążył raźno ku izbie, w której mieszkał razem z dwoma braćmi Feltrini. Porwałem się, aby się pomścić na Bettinie. Nie byłaby uszła mej wściekłości, gdyby nie drzwi zamknięte. Począłem w nie walić piętami, pies zaś ujadał najlepsze w dziedzińcu. Pobiegłem do mego pokoju i zamknąłem się tam, na poły martwy. Oszukany, upokorzony, znieważony, snułem najczarniejsze plany zemsty. Z tych ponurych rozmyślań wyrwał mnie krzyk matki Bettiny wzywała na pomoc, do umierającej swej córki. W sercu mem nie było w tej chwili litości, żałowałem tylko, że śmierć uwolni ją od mojej zemsty. Koło łóżka Bettiny zebrała się cała rodzina. Nieszczęśliwa dziewczyna wiła się w strasznych kurczach, jej na poły obnażone ciało rzucało się w prawo, to w lewo, rękami i nogami odpychała przytrzymujące ją ramiona. Nie wiedziałem, co myśleć o tem.
Po upływie godziny Bettina zasnęła. Zawezwana położna i doktor wyrazili sprzeczne zdania co do tej dziwnej choroby. Śmiałem się w duchu, szukając tu wątku z nocną przygodą Bettiny. Musiała się zatrwożyć mojem spotkaniem się z Cordianim.
Następnego dnia matka Bettiny wmówiła doktorowi, że jej córka jest opętana. Doktor Gozzi począł więc egzorcyzmować Bettinę. Kiedy wyszedł szepnąłem dziewczynie do ucha: — Bądź spokojna, nie powiem nic. I kurcze ustały odrazu. Nazajutrz jednak
Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/16
Ta strona została przepisana.