chora popadła prawie w szał. Matka jej sprowadziła natychmiast z Padwy, najsłynniejszego zamawiacza szatanów, szpetnego kapucyna. Bettina jednak rzuciła mu w głowę kubek z miksturą, a Cordiani dostał także swą cząstkę, czemu niezmiernie rad byłem. Wtedy kapucyn dał za wygranę. Wieczorem Bettina zrobiła nam niespodziankę, pojawiając się przy stole. Gawędziła całkiem spokojnie, do mnie zaś zwróciła się z obiecanką, że przebierze mnie na jutrzejszy bal za dziewczynę. Poradziłem jej jednak, aby oszczędziła sobie trudu, a pamiętała o swem zdrowiu. Na to wyszła zaraz z pokoju. Rozbierając się znalazłem w mojej szlafmycy bilecik, pochwyciłem go i przeczytałem te słowa: „Pójdziesz ze mną na bal przebrany za dziewczynę, albo wyprawię taką awanturę, że gorzko pożałujesz swego uporu“. Odpisałem jej, że chcę unikać nadal sam na sam z nią, że chcę w niej widzieć siostrę, której przebaczyłem wszystko z serca, z duszy. I naprawdę, tak było. Następnego dnia szalała Bettina znowu i to tak strasznie, że sam doktor mniemał, iż ją szatan opętał. Postanowił zatem powierzyć ją staraniom Ojca Mancia. Był on wspaniałej postawy, jasne włosy otaczały na podobieństwo aureoli jego twarz tak piękną jak boga Apollina. Alabastrowo-białą, na której purpurowe wargi odcinały się żywo. Kiedy zbliżył się do łóżka Bettiny dziewczyna udawała, że śpi. Gdy zaś pokropił ją święconą wodą, rozwarła oczy, spojrzała na Ojca Mancia, pochyliła głowę na ramię, ramiona wdzięcznie opuściła i popadła w słodki sen. Mancia przyrzekł powrócić nazajutrz. Ody się pojawił prosił, byśmy wyszli z pokoju chorej. Zabawił tam trzy godziny, a kiedy nas zawezwał, znaleźliśmy Bettinę spokojną lecz smutną. Obiad spożyła w łóżku, wieczorem zjadła z nami wieczerzę, a na drugi dzień zachowywała się rozsądnie. Lecz nie była ona ani szalona ani opętana, jak to wyjaśni następujący szczegół. Doktor postanowił, abyśmy spowiadali się u ojca Mancia. Nazajutrz wręczyła mi Bettina liścik takie słowa zawierający: „Żaden z was niech się nie spowiada u ojca Mancia. Musisz temu przeszkodzić. Przekonam się, czy naprawdę jesteś moim przyjacielem“. Odpowiedziałem, że zastosuję się do jej prośby, lecz jej kochanka, Cordianiego, to niech poprosi sama. Odpisała mi natychmiast: „Od owej nieszczęsnej nocy nie mówiłam z Cordianim i nie chcę z nim więcej mówić. Tobie jedynie będę zawdzięczała ocalenie mej czci“. Postanowiłem zadość uczynić jej życzeniu. Przed nocą powiedziałem doktorowi, że sumienie nie pozwala mi spowiadać się u ojca Mancia. Poczciwy opiekun uszanował moje
Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/17
Ta strona została przepisana.