jaki giupi Don Kiszot puszczałem je, gdy wymówiły swe imię. Miłość nie pozwoliła mi odczuć, jak śmiesznym byłem. Wciąż upędzałem się za Anielą, robiłem jej wyrzuty, przedkładałem, że przecież w końcu znaleść ją muszę.
Pokój był niewielki, wściekałem się więc poprostu, że mi się nie udaje. Wreszcie znużony, a więcej znudzony usiadłem i począłem rozmawiać z Anielą. Miałem przecież jeszcze godzinę czasu przed sobą, starając się przekonać ją i namówić, aby przy mnie usiadła. Uciekłem się wreszcie do prośby, a nawet do łez, lecz wszystko daremnie. Wtedy uniosłem się gniewem. Byłbym chętnie zbił to okrutne stworzenie, co znęcało się nademną przez parę godzin. Obrzuciłem ją przekleństwami, było w nich wszystko, co tylko zdeptana miłość wymyśleć może. Przysięgałem, że uczucie moje gorące zmieniło się w nienawiść. Groziłem jej, że ją zabiję. Nad ranem dopiero ucichły moję groźby i żale. Gdy tylko usłyszałem odgłos kroków w korytarzu na dole i zgrzyt klucza w zamku w bramie, porwałem płaszcz i kapelusz, gotów do odejścia. Lecz któż opisze moje wzruszenie, gdy zobaczyłem urocze oczy dziewcząt łzami zalane. Łzy te, wycisnęły moje obelgi! Wzruszenie moje było tak silne, że nie mogłem słowa wymówić. Długo, długo, nie byłem u pani Orio, aż mnie wezwała bilecikiem. Udałem się do niej zaraz tego samego wieczora. Anita i Marjeta przyjęły mnie ze zwykłą im serdeczną wesołością. Gdy odchodziłem wetknęła mi Anita w rękę kartkę. Aniela pisała mi: „Jeżeli masz odwagę, przepędzić ze mną jeszcze jedną noc, to nie będziesz się żalił na mnie. Kocham cię i pragnę z twych ust usłyszeć, czybyś mnie kochał jeszcze, gdybym zasłużyła na twą pogardę“. Milszy jednak był liścik Anity pełen dowcipu: „Aniela rozpacza po pańskiej stracie — pisała ona. Przyznaję, że to była straszna noc, którą pan spędziłeś u nas, lecz jestże to słuszne, ażebyś dlatego nie odwiedzał więcej pani Orio? Radzę, podjąć jeszcze jedną próbę. Aniela się poprawi, a pan odejdziesz zadowolony. Niech pan przyjdzie. Do widzenia“. Ucieszyłem się bardzo tymi listami, zaświtała mi myśl zemszczenia się nad Anielą, okazując jej chłodną wzgardę. Pierwszego dnia świątecznego wyruszyłem do pani Orio, wziąwszy dwie flaszki cypryjskiego wina i wędzony ozór. Nie zastałem jednak nielitościwej Anieli. Anita powiedziała mi, że przyjdzie ona dopiero wieczorem. Wszystko odbyło się jak pierwej, kiedy pani Orio zasiadła do stołu oddaliłem się w umówione miejsce, pełen zamiarów mściwych. W trzy kwadranse potem usłyszałem jak zamykają na dole
Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/27
Ta strona została przepisana.