Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/33

Ta strona została przepisana.

ność, aby mi powiedzieć, że mój ból zębów był udany. Wyrzut ten był mi wcale miły, lecz nie rozchmurzyłem się i nie rozgadałem. I tak stanęliśmy na nocleg w Sermoneta. Było jeszcze wcześnie, urocza dama zauważyła, że dzień piękny i że chciałaby się przejść. Prosiła mnie, abym jej podał ramię. Grzeczność nie pozwoliła odmówić, lecz byłem w złym humorze. Adwokat z siostrą swej żony szli za nami w niejakiem oddaleniu. Kiedy oddaliliśmy się jeszcze więcej zdobyłem się na zapytanie, dlaczego nie wierzyła w mój ból zębów. — Powiem szczerze — rzuciła z prostotą. — Bo zachowanie się pana było zbyt różne od dawnego, przez cały dzień nie spojrzał pan na mnie ani razu. Nie rozumiem skąd taka zmiana humoru, — Z pewnością nie bez powodu. Pani jednak nie jest zupełnie szczera. — Myli się pan, jestem nią. Jeżeli dałam powód do tej zmiany, to albo go nie znam, albo znać nie powinnam. Proszę mi powiedzieć, w czem zawiniłam? — Niema winy, gdzie niema prawa do wyrzutów. — Proszę mówić otwarcie. — Obowiązek zakazuje mi nazwać ten powód. — A więc dobrze, jeżeli obowiązek zakazuje panu wskazać powód zmiany humoru, to niechże panu zakaże również okazać tę zmianę. Uczucie delikatności zmusza czasem grzecznego mężczyznę ukrywać pewne uczucia... kompromitujące. Jestto przymus, który sobie nakłada duch, lecz ma on swoją wartość, jeżeli przyczynia się do tego, aby uczynić owego człowieka milszym, co sobie ów przymus zadaje. Wywody te tak ściśle pojęte, kazały mi się zarumienić ze wstydu. Wyznałem mój błąd, przyciskając usta do jej pięknej rączki. — Nie mówmy więcej o tem — rzuciła urocza pani. I spojrzała na mnie oczyma tak pełnemi przebaczenia, iż nie sądziłem jakobym powiększył mą winę, odejmując wargi od jej dłoni, a składając je na jej uśmiechniętych, rozchylonych usteczkach. Szczęściem upojony ze smutku wpadłem w radość, ta zmiana zaś była tak nagła, że stała się ona powodem do żartów. Adwokat robił sobie krotofilę z mego bolu zębów i z przechadzki, która mnie uleczyła.
Następnego dnia popasaliśmy w Velletri a nocowali w Marino. Znaleźliśmy tam dwa przytulne pokoiki i doskonałą wieczerzę. Byłem z moją czarującą Rzymianką w najlepszem porozumieniu, dzięki owemu tkliwemu zadatkowi. W powozie nie wiele mówiliśmy spojrzeniami, lecz siedząc naprzeciw mieliśmy sposobność użyć symbolicznej rozmowy... stopami. Adwokat powiedział mi, że udaje się do Rzymu, z powodu pewnej duchownej sprawy. Tam zamieszka u swej świekry, którą żona jego bardzo pragnęła odwie-