modłę rzymską i ogoliłem, sprawiając tem niespodziankę adwokatowi i damom. Starałem się zrobić jak najkorzystniejsze wrażenie na donnie Cecylji, co mi się też i udało, gdyż jak odchodziłem, szepnął mi adwokat, że jego świekra pragnie zaliczać mnie do przyjaciół domowych. W Rzymie pozyskałem życzliwość dygnitarzy kościelnych szczególniej kardynał Acquariva zajął się mną gorliwie.
W ojcu Georgjuszu znalazłem znakomitego mentora, który mi wskazywał jakiemi iść ścieżkami, aby przebrnąć przez intrygi i niebezpieczeństwa rzymskiego dworu. Zdziwiło mnie niezmiernie, iż był już powiadomiony o mojej bytności u pani Cecylji, przestrzegł, aby zbyt często tam nie bywać. Westchnąłem, na co on wyruszył ze sentencją: — Pamiętaj, że rozsądek ma najgorszego wroga w sercu. To mnie dotknęło bardzo, bo kochałem Lukrecję. Za parę dni odwiedziłem ją wieczorem. Zauważyła mój smutek. Powiedziałem, że jestem na pogrzebie mojej swobody, z powodu rozlicznych zajęć nie będę więcej jej panem. Zawsze żartobliwy adwokat zauważył, że owa melanchoija pochodzi niechybnie z miłości, bo pewnie kocham się w jego żonie. Na co świekra zrobiła mu uwagę, aby nie bawił się w nieustraszonego. Pożegnałem tę miłą rodzinę w jaką godzinę, pożerany ogniem namiętności. Przybywszy do domu zająłem się pisaniem, a mianowicie złożyłem odę, którą następnego ranka posłałem adwokatowi, pewnym będąc, iż dostanie ją jego żona. Lukrecja bowiem zamiłowana była w poezji. W ciągu dnia odwiedził mnie adwokat. Powiedział mi, że niech sobie nie myśli, aby się dał złapać na moje rzadkie odwiedziny. Wie doskonale, że kocham się w jego żonie. Zaprasza mnie więc na śniadanie do Testaccio. — Moja żona umie pańską odę na pamięć — dorzucił. — Powiedziała ją narzeczonemu Anieli, który pała ciekawością, poznania pana. Przyrzekłem przybyć powozem w dniu oznaczonym. Doznałem tej rozkoszy, że powracałem z tej wycieczki we dwoje z Lukrecją, niestety droga trwała jeno pół godziny. Aby wychylić czarę szczęścia do dna, zaprosiłem całe towarzystwo na wycieczkę do Frascati. Umówiliśmy się na dzień niezbyt odległy. Tegoż dnia zajechałem moim miękko wyścielonym powozem przed dom pani Cecylji. Wycieczka zapowiadała się rozkosznie. Po zamówieniu wykwintnego obiadu, udaliśmy się do willi Ludovisi, a ponieważ mogliśmy się zabłąkać, daliśmy sobie schadzkę o pierwszej godzinie w gospodzie. Pełna uprzejmości świekra
Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/36
Ta strona została przepisana.