łaś mnie szczęśliwym. Kiedy się obudziłem, powiedziałem jej czułe dzień dobry, obdarzyłem trzema dukatami i odesłałem do matki. Po śniadaniu zamówiłem wyborną wieczerzę na pięć osób, ponieważ byłem pewny, że Don Sancio, który miał powrócić wieczorem, nie odmówi mi swego towarzystwa. Potem zawołałem Bellina, żądając, aby spełnił przyrzeczenie. Lecz począł się śmiać, mówiąc, że dzień jeszcze nie minął i że przecież pojedzie razem ze mną. — To się stanie, jeżeli mnie zadowolisz — rzekłem. — Zrobię to. — Czy przejdziesz się ze mną? — Bardzo chętnie. Pójdę się ubrać. Kiedy czekałem na Bellina, nadeszła Marina i z krzywą minką poczęła mi wyrzucać, że nią pogardzam. — Cecylja spędziła z tobą noc — skarżyła się — jutro jedziesz z Bellinem, a ja jestem pokrzywdzona. — Jesteś za młodziutka. — Oho! jestem silniejsza od mojej siostry. — Może masz kochanka? — Wcale nie. — Dobrze, zobaczymy to dziś wieczorem. Poszedłem z Bellinem do portu, tam, na tureckim okręcie spotkałem znowu grecką niewolnicę, której w podróży mojej z Wenecji do Martorano, z balkonu na balkon, ciskałem igraszkę miłosnych spojrzeń. Poznała mnie zaraz, za pomocą jakiegoś podstępu, udało się jej na chwilę wymknąć się z pod czujności pana i przeżywamy rozkoszne chwile, w obecności Bellina, który drżał jak liść osiki. Potem udałem się na ląd. Bellino mówił o tem co się stało, nazywając ową Greczynkę nieszczęśliwą. — Rozumiem, że kobieta jeżeli oddaje się z miłości, powinna ulec po walce samej z sobą, nie rozumiem zaś jak można ulec pierwszemu lepszemu popędowi zmysłów, dla nasycenia czyjejś żądzy. Powróciliśmy do domu, a kiedy wieczorem powóz don Sancia zatoczył się na dziedziniec, wyszedłem mu naprzeciw aby go zaprosić na wieczerzę, które to zaproszenie Hiszpan przyjął z uprzejmością pełną godności. Wieczerza skończyła się około północy. Don Sancio oświadczył, że wtedy będzie naprawdę zadowolony, jeżeli następnego wieczora, całe towarzystwo zbierze się znowu u niego. Musiałem więc znowu odjazd odłożyć. Ledwie się Hiszpan oddalił, zażądałem od Bellina spełnienia obietnicy. Powiedział jednak, że Marina czeka i że mamy podróż przed sobą. Nadeszła Marineta, a chociaż młodsza od siostry, niebyła już nowicjuszką w kunszcie miłosnym. Następnego ranka udałem się do bankiera po pieniądze, gdyż nie wiedziałem, co mnie w drodze spotkać może. Używałem bowiem i wiele wydałem, a zostawał mi jeszcze Bellino, dla którego nie mniej wspaniałomyślnym będę, aniżeli dla sióstr jego, jeżeli jest dziewczyną. Ku wieczorowi uda-
Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/44
Ta strona została przepisana.