łem się do Don Sancia, mieszkał wspaniale. Stół nakryty był przepięknie, służba w paradnej liberji. Wkrótce potem nadeszły Cecylja z Mariną i z Bellinem, który ukazał się w kobiecych sukniach. — Czy nie jesteś pan przekonany? — zwróciłem się do Don Sancia, że Bellino jest dziewczyną? — To jest obojętne, myślę, że jest ślicznym kastratem. — Czy jesteś tego pewnym? — Ba! nie mam ochoty przekonywać się o tem.
Przy stole nie mogłem oderwać oczu od Bellina, tej prześlicznej istoty, którą moja występna natura z roskoszą stroiła w powaby kobiece. Po uczcie luksusowej śpiewał Bellino głosem, który mógł odebrać resztki przytomności, pozostałej po winie. Po tysiąckrotnych podziękowaniach opuściliśmy lubującego się we wspaniałości Hiszpana i udaliśmy się do mego pokoju, gdzie wreszcie miała się odsłonić tajemnica. Odsyłam Cecylję i Marinę i mówię: — Bellino, teraz zbliża się chwila spełnienia twej obietnicy. Jeżeli jesteś tem, czem być utrzymujesz, to poproszę, abyś się oddalił do swego pokoju, jeżeli zaś jesteś tem, czem ja myślę i jeżeli zostaniesz u mnie, to ci dam jutro sto cekinów i pojedziemy razem. — Pojedzie pan sam, jestem tem, czem mówiłem, nie mogę zaspokoić pańskiej ciekawości. Na te słowa, chciałem użyć przemocy, w chwili decydującej odtrąca mnie Bellino, jednakże zdawało mi się, że poznałem w nim mężczyznę. Pełen wstrętu i zmieszania odsyłam go precz. Wchodzą na to jego siostry, mówię im, aby oznajmiły swemu bratu, że może ze mną jechać, nie obawiając się mego natręctwa więcej. Mimo to wszystko, nie miałem jednak pewnego zdania co do tej tajemniczej istoty. Następnego ranka odjeżdżam z Bellinem żegnany ze łzami przez jego czarujące siostrzyczki, błogosławiony przez matkę. Tak więc zostałem we dwoje z Bellinem, który sądził, że jestem już rozczarowany i pozbyłem się swej ciekawości. Lecz naprawdę tak nie było. Nie mogłem patrzeć w prześliczne jego oczy, aby nie opadały mnie żądze namiętne, których przecież mężczyzna nie mógłby we mnie obudzić. — Bellino — rzekłem — wrażenie jakie na mnie wywierasz, ta boska pierś, której dotknęła moja chciwa ręka, mówią mi, żeś innej płci odemnie. Pozwól mi się o tem przekonać. Jeżeli nie jestem w błędzie, licz na moją miłość, jeżeli zaś się mylę, na moją przyjaźń. Bellino milczał. Ja wybuchnąłem wreszcie, że drażniony ciągle tem postępowaniem okrutnem, nie będę go oszczędzał, użyję przemocy. — Pamiętaj pan o tem — zawołał Bellino — że zdałem się na pańską łaskę i niełaskę i jeżeli użyjesz gwałtu, popełnisz zbrodnię.
Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/45
Ta strona została przepisana.