Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/58

Ta strona została przepisana.

udać się na karną galerę, lecz w chwili, gdy miałem być zakuty w kajdany, przyszedł rozkaz, że mam być uwolniony. Udałem się natychmiast do D. R., który przyjął mnie z radością i posłał do pani F. Ranek był jeszcze wczesny, lecz panna służąca mej bogini pozwoliła mi wejść, mówiąc, że pani zadzwoni niebawem. I tak się też stało, a potem zaraz wpuszczono mnie do pokoju p. F. Zdało mi się, patrząc w jej różane lica, że Aurorę widzę. Opowiadałem jej moje przygody na wyspie Casapo nie wspominając nic o moim miłym haremie. Potem przyszła kolej na pobyt w Konstantynopolu. Bardzo podobała się jej scena z żoną Jussufa. Lecz kąpiel rusałek w ogrodzie Izmaela, rozpłomieniła ją wielce, chociaż podałem obraz w barwach przyćmionych. Piękna pani jednak żądała abym go lepiej oświetlił, a gdym to uczynił, łajała mnie, że jestem zbyt wymowny. Igraszka ta, trwała dość długo, a chociaż w oddali uśmiechało mi się zwycięstwo, czułem, że dosyć daleka doń wiedzie droga. Lecz wspomógł mnie nieoczekiwany wypadek. Piękna pani ukłuła się w paluszek, krzyknęła i podała mi rękę, abym wyssał rankę. Usłuchałem skwapliwie. — Czemże jest pocałunek? — mówiłem. — Czyż nie jest on pragnieniem, aby przyjąć w siebie cząstkę ukochanej istoty w oddechu? A krew, którą z tej wdzięcznej ranki zebrałem wargami, czyż nie jest cząstką ubóstwianej kobiety? Podziękowała mi najuprzejmiej w świecie, lecz prosiła, abym wypluł krew. — Ona jest tutaj — mówiłem składając rękę na sercu. — Był to rozkoszny trunek. — Czyż jesteś pan ludożercą? — śmiała się pani F. — Nie sądzę, lecz bałbym się zgrzeszyć, przeciw tobie, pani, gdybym uronił choćby kropelkę tej krwi. Podczas zapust sprowadziłem trupę aktorów, fantazja ta kosztowała mnie dziewięćset cekinów. Pewnego ranka, kazała mi pani F. przyjść do siebie i poprosiła o weksel, ponieważ chce mi zwrócić owych dwieście cekinów. Powiedziałem, że on znajduje się u notarjusza i będzie tylko do jej własnych rąk oddany. Pani F. każe przynieść sobie depozyt. I cóż widzi? Oto cały tekst skryptu wytarty, jedynie jej podpis zachowany. — To świadczy pięknie o pańskiej szlachetności — rzecze — lecz nie mogę być pewną, że ten kawałek papieru jest moim wekslem, chociaż podpisany mojem imieniem. — To prawda, pani — odpowiedziałem — a jeżeli pani tego nie jest pewna, to ja mam wielką niesłuszność. — Nie mogłabym na to przysiądz. Od tej pory pani F. zmieniła się zupełnie. Kiedy ja coś opowiadałem, udawała, że nie ro-