Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/66

Ta strona została przepisana.

ru. W pierwszych dniach pobytu wystąpiłem z wojska i byłem znowu swobodny jak ptak. Wybrałem teraz zawód gracza, lecz zawodna fortuna odwracała odemnie swe oblicze, zostałem bez szeląga. Cóż miałem począć? Zostałem skrzypkiem. Pan Grimani wprowadził mnie do teatru, gdzie zarabiałem dziennie talara, czekając, czy mi się co lepszego nie nadarzy. Powoli przyjąłem obyczaje moich kolegów, włóczyłem się po szynkach i podejrzanych tawernach i byłbym z pewnością upadł bardzo nisko gdyby nie pewne wesele, na którem przygrywałem do tańca. Na moje szczęście, obecny na niem senator pan Bragadino tknięty apopleksją, odzyskał zmysły wskutek mych zabiegów i taką powziął ku mnie skłonność, że mnie wziął do swego domu. Nie mało przyczyniło się do tego, iż powiedziałem mu, a także i jego dwom przyjaciołom, którzy zajmowali się tajemniczymi kunsztami kabalarstwa, że posiadam obliczenie cyframi, które na zagadnienia podane w liczbach, odpowiada znowu liczbami, tak, że mogę wiedzieć takie rzeczy, o których mi nikt nie powiadał. Odpowiadałem im też na przeróżne pytania owijając się zasłoną tajemniczości i dwuznacznie mogących się tłumaczyć słów, wprawiając ich w zachwyt. Przez przyjaźń tych trzech ludzi pozyskałem znaczenie i wpływ w mojem rodzinnem mieście. Pewnego dnia rzuciłem się do nóg pana Bragadina gdy mi rzekł: Jeżeli chcesz być moim synem, to z radością nazwę się twoim ojcem. Zamieszkaj u mnie. Będziesz miał służącego na swe usługi i swoją własną gondolę. Ponadto dziesięć cekinów miesięcznie na drobne wydatki. Nie troszcz się o przyszłość, myśl o rozrywkach, we wszystkiem, co cię tyczy szukaj mojej rady. Znajdziesz we mnie zawsze przyjaciela. Lecz ognisty mój temperament, nie znał niestety umiarkowania. Grałem w karty bez upamiętania i szukałem miłosnych przygód, które często kończyły się krwawą awanturą. Czasem wplątały się i komiczne zdarzenia. Oto jedno z nich:
Było to z końcem stycznia. Trzeba mi było koniecznie dwustu cekinów. Pewna życzliwa mi starsza dama, nakłoniła swą przyjaciółkę, aby mi pożyczyła brylant wartości pięciuset cekinów. Postanowiłem zastawić go Treviso w Mont-de-pitie, gdzie pożyczają na pięć procent. Pożytecznej tej instytucji brakło Wenecji, niestety! Wstaję wcześnie, idę aż na koniec kanału regio, aby nająć gondolę do Mestre. Stamtąd chciałem udać się pocztą do Treviso, a na wieczór wrócić do Wenecji. Kiedy zdążałem bulwarem