Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/80

Ta strona została przepisana.

padła w omdlenie. Ocuciłem ją, a kiedy odzyskała zmysły opowiadałem jej o prawdziwych i zmyślonych łotrowstwach, jakiemi w Paryżu oszukują dziewczęta. Wplatałem w moje opowiadania zabawne historyjki, aby ją rozweselić, zrobiłem wreszcie uwagę, że zdobyte doświadczenie uczyni ją przezorniejszą. Po tej długiej rozmowie panna Vesian wstaje i pyta: — Czy niema pan żadnego pilnego zajęcia na dzisiaj? — Nie, moja droga. — To poprowadź mnie pan gdzieś na daleką przechadzkę, abym odetchnęła świeżem powietrzem. A kiedy potem w nocy pokrzepi mnie sen, będę znowu szczęśliwa. — Zaraz wyjdziemy. Tymczasem pewnie brat pani nadejdzie. — A pocóż nam brata? — Zaraz ci powiem moja miła. Pomyśl, jaki by to był tryumf dla hrabi Narbonne, gdyby się dowiedział, że udałaś się ze mną sama na daleka przechadzkę. Mógłby powiedzieć, że obszedł się z tobą, jak na to zasługujesz. Lecz gdy twój brat pójdzie z nami, to nie będzie powodu do złośliwej obmowy. — Zaczekamy więc na brata — zgodziła się panna Vesian. Młody Vesian powrócił wkrótce, kazałem więc sprowadzić powóz. Mamy właśnie wsiadać, gdy wchodzi Baletti. Przedstawiam go pannie Vesian i zapraszam na wycieczkę. Kazałem jechać do Gros-Taillon, gdzie zjedliśmy wyborny zaimprowizowany obiad wśród wesołego ożywienia. Zauważyłem, że Baletti patrzył z upodobaniem na uroczą Vesian. Poddałem mu więc myśl, aby ją uczył tańca, kreśląc położenie jej, które koniecznie wymaga jakiegoś ustalonego zarobku. Baletti rzekł na to: — Może uda mi się wprowadzić panią jako figurantkę baletu w operze. — Jutro więc trzeba zacząć naukę — zauważyłem. Lecz panna Vesian poczęła się śmiać. — Ależ ja umiem tylko menueta i kontredansa. — Wystarczy dla figurantki. — A ile mogę dostać gaży? Figurantki nie mają żadnej gaży. Lecz możesz pani znaleźć tuziny bogatych wielbicieli, którzy będą się ubiegali o zaszczyt służenia pani swem mieniem. — Poczynam rozumieć — wymówiła Vesian, zasyłając mi spojrzenie, w którem wyczytałem pytanie, czy to wszystko nie jest żartem? Po odejściu Balettiego powiedziałem jej jednak zupełnie poważnie, że to jest jedyne wyjście z trudnego położenia. Chyba, że chciałabyś, moja droga, zostać panną służącą u jakiej wielkiej damy. — Nawet u królowej, nie i tysiąc razy nie. Raczej figurantką. Wybiorę najstarszego z wielbicieli, co zechce obsypać mnie brylantami. Lecz nim wejdę do opery z czegóż będę żyła? — Nie zapominaj o mnie. Chcę ci służyć wiernie jako przyjaciel. Wie-