Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/025

Ta strona została skorygowana.
ruszyli w drogę. Przeszedłszy ze dwie mile, dosięgli umówionego miejsca. Leżało ono na niewielkiej górze, oddalonej od dróg i ścieżek; było pokryte gęstemi krzewami i trawą. Na szczycie góry stał dom, otoczony obszernym dziedzińcem; komnaty, sale i ganki tego domu malowidłami upiększone były. Wokół ciągnęły się pola i sady, widać było studnie, pełne przezroczej wody i piwnice, opatrzone w wina najwyborniejsze, któreby lepiej znawcy, niźli skromne białogłowy ocenić umieli. Przybysze znaleźli wszystko gotowe na ich przyjęcie. Komnaty były ochędożone i przystrojone, łoża pokryte świeżą pościelą; wszędzie rozstawiono świeże kwiaty, które w tej porze roku dostać można było.

Gdy po przybyciu na miejsce, wszyscy usiedli, aby wczasu zażyć, wesoły i krotochwilny Dioneo, rzekł do dam:
— Raczej wasz zmysł zdrowy i wasza przezorność, niźli nasza wola, nas tutaj przywiodły. Nie wiem, coście w myślach swoich uczynić postanowiły, co się jednak należy do moich, to ostawiłem je za bramą miasta, gdym koło niej przechodził. Jeżeli pragniecie śpiewać i weselić się pospołu ze mną, zapraszam was do tego, zachowując wszelkie względy, waszej dostojności należne, jeżeli zaś nie, pozwólcie mi wracać z powrotem do moich myśli i do nieszczęsnego miasta.
Pampinea, która widać również wszelkich trosk swoich się pozbyła, odpowiedziała wesoło Dioneo:
— Dioneo dobrze mówi. Będziemy żyły wesoło, poto bowiem z miejsca smutku uszłyśmy. Ponieważ jednak rzeczy bez ustanowionego porządku długo trwać nie mogą, ja więc, która pierwszą pobudkę do rozmów w naszem towarzystwie dałam, zalecam, abyśmy z pośród siebie jakiegoś przodownika wybrali. Wszyscy się go będą słuchali i w wielkiem go mieli zachowaniu, on zasię starać się będzie o to, aby nam czas miło upływał. Aby zasię każdy z nas troski i słodycz powszechnego uważania jednako poczuł i aby przyczyn do zawiści nie było, mniemam, że dobrzeby było, gdyby urząd ten codzień komu innemu przypadał. Pierwszego wybierzemy powszechną głosów elekcją, a ów władca, wieczorem tegoż dnia, następcę swego mianuje. Wybrany, w czasie swego panowania, będzie miał możność ustanowić, jak i gdzie dzień spędzić mamy.
Mowę tę powszechny aplauz spotkał i natychmiast jednogłośnie Pampineę królową pierwszego dnia obwołano. Filomena, która słyszała o czci, jaką wawrzynowe wyrażają liście, pobiegła duchem do laurowego krzewu, zerwała kilka gałązek, splotła z nich piękny wieniec i włożyła go na głowę Pampinei. Od tych pór wieniec laurowy stał się u nich starszeństwa oznaką.