notto, widząc przymioty przyjaciela, wielce nad tem bolał, że dusza tak mądrego i dobrego człeka, dzięki błędom jego wiary, na potępienie wieczne skazana zostanie. Dlatego też jął go prosić dobrotliwie, aby porzucił błędy wiary żydowskiej i wiarę chrześcijańską przyjął, która (jak to sam dobrowolnie widzi), dzięki swojej świętości i prawdzie, ciągle się rozpowszechnia i kwitnie, gdy tymczasem jego wiara coraz bardziej zanika, tak, iż wreszcie w niwecz rozwiać się może. Żyd odparł, że krom wiary żydowskiej, żadnej innej za dobrą i świętą nie uznaje, że zamierza umrzeć w tej, w której się narodził i wzrósł, i że niema takiej siły, coby go od niej odwrócić mogła. Odpowiedź ta nie odwiodła Giannotta od tego, aby po kilku dniach nie obrócił się do swego przyjaciela z podobną mową, starając mu się dowieść na nadto grubych przykładach (jak to kupcy czynić umieją), dla jakich to racyj nasza wiara jest lepsza od żydowskiej
A chocia żydowin był w rzeczach wiary żydowskiej mistrzem zawołanym, przecie przyjaźń wielka, którą do Giannotta żywił, a może i słowa, włożone w usta tego prostego człeka przez Ducha Świętego, to sprawiły, że żydowinowi wielce do smaku dowody Giannotta przypadły. Przecie jednak w wierze swojej błędliwej nadal trwał z uporem.
Im bardziej się w swoim uporze zacinał, tem więcej na niego Giannotto nastawał, aż wreszcie żydowin, uległszy jego natarczywym prośbom, rzekł:
— Chcesz, Giannotto, abym wiarę chrześcijańską przyjął? — ja się od tego nie uchylam. Jednakoż przedtem chcę się udać do Rzymu, obaczyć tego, którego ty namiestnikiem bożym na ziemi zowiesz, zważyć jego obyczaje, a także życie jego braci-kardynałów. Jeśli wydadzą mi się takimi, że wedle ich życia sądząc, poznam, iż wiara twoja jest lepsza od naszej, uczynię to, com przyrzekł. Jeśli nie — pozostanę nadal Żydem. Giannotto, usłyszawszy o tem jego postanowieniu, wielce się strapił i rzekł do siebie: — Stracone są wszystkie moje zachody i trudy, których nie szczędziłem, aby go do przyjęcia chrześcijaństwa nakłonić. Pojedzie do Rzymu, obaczy na własne oczy, jak plugawe i występne życie księża wiodą i nietylko wiary naszej nie przyjmie, ale nawet gdyby i chrześcijaninem został, na judaizm powróci.
Obrócił się tedy do Abrahama i rzekł: — Pocóż chcesz przedsiębrać tak uciążliwą i kosztowną podróż do Rzymu? Na tak bogatego człeka, jak ty, czyha tysiąc niebezpieczeństw na ziemi i na morzu. Zali nie znajdziesz tu
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/042
Ta strona została skorygowana.