jąc, że są pokorni i dobrotliwi, tak iż Rinaldo spotkanie z nimi za wielkie szczęście sobie poczytywał i był rad, że nie potrzebuje jechać jedynie w towarzystwie swego konnego sługi. Przechodząc z jednego przedmiotu na drugi, jako się to często w rozmowach zdarza, jęli wreszcie mówić o modlitwach, jakie ludzie do Boga zanoszą. Jeden z trzech hultajów, zapytał Rinalda:
— Powiedzcie mi, panie, jaką modlitwę odmawiać zwykliście, bawiąc w drodze?
— Mówiąc poprawdzie — odparł Rinaldo — jestem człowiekiem nieuczonym i dobra doczesne lubiącym, dlatego też nie wiele znam modlitw; żyję na dawną modłę i puszczam dwa soldy za dwadzieścia cztery denary. Wszakoż mam to w obyczaju, że rano, wychodząc z gospody, odmawiam Pater Noster i Ave Maria za spokój dusz rodziców Św. Juljana. Później modlę się do Boga i do tego świętego, abym następnej nocy dobry schron mógł znaleźć. Nie raz już w życiu, w czasie podróży, wielkie niebezpieczeństwa mi zagrażały, przecieżem zawsze szczęśliwie ich unikał, najdując zacną gościnę i nocleg bezpieczny.
Mocno w to wierzę, że Św. Juljan, do którego z modlitwą się obracam, łaskę tę dla mnie u Boga wyprosił. Gdybym jej rano odmówić przepomniał, dzień nie upłynąłby dla mnie szczęśliwie, a i noc pociechyby mi nie przyniosła.
— Zaliście dzisiaj ją odmówili? — zapytał łotrzyk.
— Oczywista! — odparł Rinaldo.
Tamten, wiedząc już jakie jest ich ułożenie, rzekł do siebie:
— Niechaj ci ta modlitwa będzie ku pomocy. Jeżeli jednak dzisiejszej nocy nic nam nie stanie na wstręcie, zaiste nie najlepiej noclegować będziesz.
Później rzekł głośno:
— Ja także wiele po świecie jeździłem, jednakoż, chocia wielu mi modlitwę tę zachwalało, przecieżem jej nie odmawiał. Mimo to, nie zdarzyło mi się, abym zły schron znalazł.
Dzisiejszego wieczora obaczym, kto z nas lepszą gościnę znajdzie, czy wy, coście tę modlitwę odmówili, czy też ja, com jej nie odmawiał. Po prawdzie, to zamiast niej, mam zwyczaj recytować „Dirupisti“ „Intemerata“ i „De profundis“, które, jak moja babka powiadała, wielką skuteczność mają.
Taką rozmową się bawiąc, kęs drogi przebyli; łotrzykowie czekali tyl-
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/086
Ta strona została skorygowana.