— Drogi Ricciardo, w samej rzeczy oddawna już spostrzegłam miłość twoją ku mnie i poznałam, że jest ona niezmierna i pełna doskonałości, teraz zasię dzięki twoim słowom, ugruntowałam się jeszcze bardziej w swem przekonaniu. Żywą radością wszystko to mnie przejmuje. Jeżeli twardą i nieużytą być ci się zdałam, to nie sądź, że oblicze moje było istotnym mego serca obrazem. Zawsze cię miłowałam; byłeś mi najdroższym człekiem na świecie. Należało mi jednakowoż tak czynić z lęku przed ludźmi i z troskliwości o dobrą cześć moją. Dzisiaj natomiast postanowiłam dać ci jawne dowody miłości mojej i wynagrodzić cię za afekt, który zawsze dla cię żywiłam i żywię. Dlatego też pociesz się i bądź dobrej myśli. Francesco odjeżdża wkrótce do Medjolanu, aby tam godność podesty piastować. Wiesz sam o tem najlepiej, bowiem dla miłości swej do mnie, oddałeś mu pięknego swego rumaka. Gdy tylko mąż mój gród nasz opuści — przysięgam ci na cześć moją i tę szczerą miłość, którą ci wyznaję, że w jaknajprędszym czasie przywołam cię, aby nasza namiętność do lubego skutku dowiedziona być mogła.
Ażebym zaś nie potrzebowała jeszcze raz w tej sprawie porozumiewać się z tobą, posłuchaj uważnie, co ci teraz powiem. Owego dnia obaczysz dwa ręczniki, zawieszone u okna mojej komnaty, wychodzącej na ogród. Następnej nocy, mając to na pieczy, aby cię nikt nie spostrzegł, postaraj się przekraść do mnie przez bramę ogrodu. Zastaniesz mnie czekającą na cię i wówczas całą noc będziemy się cieszyli sobą, czego tak bardzo pragniemy.
Gdy już Strojniś te słowa w imieniu damy wypowiedział, jął odpowiadać jej od siebie tą modłą:
— Miła moja, od ogromnej radości, jaką odczuwam, słysząc waszą odpowiedź przychylną, tak mi w piersiach dech zaparło, że ledwie jestem w stanie należny dank wam złożyć. Gdybym mógł mówić tak, jak tego pragnę, nie starczyłoby mi słów i czasu, choćby najdłuższego, na wypowiedzenie tego, co się w duszy mojej dzieje.
Niechże zatem umysł wasz sam pojmie, co powiedzieć chciałem, słów nie znachodząc. Rzeknę wam tylko, że rozkazy wasze najściślej wypełnię. Wówczas pod dobroczynnym wpływem łaski, jaka mnie spotkała, na duchu skrzepiony, będę się starał w miarę sił wdzięczność moją wam okazać. Teraz zasię, nie pozostaje nic innego, jak prosić Boga, aby zesłał wam wszelką radość i szczęśliwość, jakiej tylko pragniecie. Bogu was polecam, szlachetna pani!
Na to wszystko nie odrzekła dama ani słowa. Strojniś powstał i udał się
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/212
Ta strona została przepisana.