Opowieść Emilji, pomimo swej długości, nie znudziła nikogo. Przeciwnie, wszyscy zaręczali, że tylu różnych zdarzeń z większą ścisłością przedstawić było nie lza. Poczem królowa uwiadomiła Laurettę skinieniem o życzeniu swojem; Lauretta w te słowa zaczęła:
— Miłe damy! Pragnęłabym przedewszystkiem opowiedzieć wam o pewnem zdarzeniu, które raczej na kłamliwy wymysł, niźli na prawdę wygląda. Przypomniałam sobie o niem, usłyszawszy, jak to pewien człek pogrzebiony i opłakany miasto drugiego został; teraz opowiem wam o przypadkach żywego człeka, którego pochowano, aby go później już nie za żywego, lecz za zmartwychwstałego poczytywać. On sam, jako i wielu innych, twardo wierzył, że z grobu powstał. Ten zasię, co na należną karę zasługiwał, jako święty, odtąd był czczony.
Było w Toskanji pewne opactwo, które po dziś dzień jeszcze tam istnieje. Leżało ono, jak to dość często się zdarza, w okolicy odludnej. Opatem został obrany pewien mnich, człek we wszystkiem świętobliwy i przykładny, grzeszący jeno niepomiernym pociągiem do białogłowskiego pogłowia. Umiał
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/237
Ta strona została przepisana.
OPOWIEŚĆ VIII
Ferondo w czyśćcu
Ferondo, połknąwszy pewien proszek, zostaje pogrzebany, jako człek wrzekomo martwy. Opat, cieszący się tymczasem wdziękami jego żony, dobywa go z grobowca i przenosi do lochu, który Ferondo za czyściec poczytuje. Później Ferondo zmartwychwstaje, a mniemając, że żonie syna spłodził, wychowuje go, jak na ojca przystało