jaki do księżniczki wnuk jego żywił. Daleki od myśli, że cesarz podobnej obietnicy się domaga dla obawy przed Gerbinem, natychmiast do prośby władyki się przychylił i na znak żądanego zapewnienia posłał cesarzowi Tunisu swoją rękawicę. Otrzymawszy tę oznakę przyjaźni Wilhelma, cesarz Tunisu w porcie kartagińskim wspaniały okręt narządzić kazał, a potem opatrzył go we wszystkie rzeczy, do podróży potrzebne. Gdy korab już był gotów, tylko na wiatr pomyślny jeszcze oczekiwano. Młoda księżniczka, która wszystkie te przygotowania widziała, wysłała tajnie do Palermo jednego ze sług swoich, przykazawszy mu pokłonić się Gerbino i powiedzieć mu, że za kilka dni do Grenady wyrusza. Teraz więc nadchodzi stosowna pora, aby Gerbino pokazał, czy istotnie jest tak dzielny, jak o tem powiadają, i czy w samej rzeczy tak ją miłuje, jak nieraz o tem zapewniał. Sługa wywiązał się znakomicie ze swego polecenia i do Tunisu powrócił. Gerbino, otrzymawszy powyższą wiadomość, nie wiedział, co mu uczynić należy, słyszał już był bowiem o obietnicy, danej cesarzowi Tunisu przez króla Wilhelma. Jednakoż słowa umiłowanej księżniczki i siła miłości o wszystkiem zapomnieć mu kazały. Nie chcąc za tchórza uchodzić, udał się do Messyny i kazał tam co rychlej dwie letkie galery uzbroić. Osadziwszy na nich dzielną załogę, jął krążyć koło brzegów Sardynji, czekając na okręt księżniczki. Wkrótce korab ukazał się jego oczom. Pomyślnym wiatrem gnany, zbliżył się do miejsca, gdzie nań Gerbino czatował. Ów, dostrzegłszy okręt, rzekł do swych towarzyszów w te słowa:
— Jeśli tak dzielnymi ludźmi jesteście, za jakich was poczytuję, to ani chybi nie znajdzie się między wami nikt, ktoby potęgi miłości nie był świadom, bowiem, wedle mego zdania, żaden śmiertelnik bez pomocy miłości niczego wielkiego dokonać nie może. Jeśli zaś sami miłujecie, lub miłowaliście — bez trudności mnie pojmiecie. Miłuję i miłość na to śmiałe przedsięwzięcie ważyć mi się każe. Umiłowana moja znajduje się na okręcie, pełnym niezliczonych bogactw. Jeśli na męstwie wam nie zbywa, napadniemy nań śmiało i wkrótce nim owładniemy. Nie trza mi żadnego łupu, krom dzieweczki, dla której za broń chwycić musiałem. Wszystko inne dla was przeznaczam. Uderzajmy zatem śmiało! Sam Bóg widocznie zamiarom naszym sprzyja, bo oto wiatr dąć przestał, i okręt uciec od nas nie może. — Słowa Gerbina zbytecznemi były, bowiem Messyńczycy, gorząc pragnieniem zdobyczy, do walki gotowi byli. Gdy książę umilkł, wraz na jego galerach rozległy się gromkie, wojenne okrzyki, a potem i trąby zagrzmiały. Załoga porwała się do broni i zwróciła galery w kierunku
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/295
Ta strona została przepisana.