nieraz ów zrabowany przez się dom opisywał, tak iż upewniony być mogę, że wszystko to w twoim domu się działo. Przypomnij sobie, czy córka twoja nie miała jakiegoś szczególnego znaku, po którym mógłbyś ją poznać.
Bernabuccio na te słowa przypomniał sobie, że córka jego, w samej rzeczy, nad lewem uchem miała bliznę w kształcie krzyża, pozostałą po wrzodzie, który przed owem zdarzeniem przeciąć jej kazał. Zbliżył się tedy do Giacomina i poprosił go, aby mu dzieweczkę pokazał. Giacomino ochotnie do swego domu go zawiódł i dzieweczkę przywołać kazał. Bernabuccio, spojrzawszy na nią, obaczył zaraz w jej rysach wielkie podobieństwo do matki, która, mimo swego wieku, jeszcze piękną niewiastą była. Aby jednak jeszcze lepiej się upewnić, poprosił Giacomina o pozwolenie podniesienia dziewczęciu włosów nad lewem uchem, na co Giacomino przystał. Bernabuccio, zbliżywszy się do osłupiałej dzieweczki, podniósł jej włosy i obaczył natychmiast znamię w kształcie krzyża. Na ten widok za córkę swą ją uznał, zapłakał cicho i wziął ją w ramiona, jeszcze pełną pomieszania i zawstydzenia. Potem, obróciwszy się do Giacomina, rzekł:
— Drogi przyjacielu! Dzieweczka ta jest moją córką. Dom, który Guidottowi na łup wydano, był moim domem. Żona moja w śmiertelnej trwodze i pośpiechu dziecię w nim ostawiła. Ponieważ zasię dom mój tego dnia zgorzał, więc mniemaliśmy, że dziecię pastwą ognia padło. Dzieweczka, słysząc te słowa i widząc, że jest szedziwym i czcigodnym człekiem, uwierzyła we wszystko, co mówił. Jakby jakąś tajną skłonnością wiedziona, padła mu w ramiona i pospołu z nim płakać poczęła. Bernabuccio posłał zaraz po żonę i swoich krewniaków, a także po braci i siostry dziewczęcia. Pokazał ją im i całą historję opowiedział. Tysiącem pieszczot i pocałunków córkę obsypawszy, za zgodą Giacomina, po wyprawieniu wspaniałej uczty, Bernabuccio do swego domu ją zabrał. Wielkorządca, człek ludzkiego serca, usłyszawszy całą historję, i wiedząc, że pochwycony Giannole, jako i syn Bernabuccia rodzonym bratem dzieweczki się okazał, postanowił jego winę w niepamięć puścić. Naradziwszy się z Bernabucciem i Giacominem, rozkazał Giannole i Minghino na wolność wypuścić. Minghino, ku wielkiemu ukontentowaniu całej rodziny, ożenił się z dzieweczką, którą Agnesą zwali. Crivello i inni w tę sprawę zamieszani, także wolność odzyskali. Minghino wspaniałą ucztę weselną wyprawił, a potem żył długie lata z Agnesą w szczęściu i spokoju.
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/367
Ta strona została skorygowana.