Przed niedawnym czasem żyła w mieście naszem szlachetna dama, słynąca z przytomności umysłu swego i wielkiej swady. Wszyscyście ją znali bądź osobiście, bądź ze słuchu. Ponieważ chlubne jej przymioty przykładem być mogą, powiem wam tedy, że o pani Orecie, żonie pana Geri Spina, chcę mówić. Dama ta, gdy raz, podobnie nam, na wsi przebywała, wybrała się z wielu panami i paniami, będącymi u niej w gościnie, na przechadzkę w okolicę. Ponieważ dosyć daleko było do celu podróży, ku któremu towarzystwo zdążało piechotą, odezwał się więc jeden szlachcic do pani Oretty:
— Pani, jeżeli zechcesz, to postaram się większą część tej długiej drogi, którą jeszcze mamy przed sobą, tak ci skrócić pewną ciekawą opowieścią, iż zapomnisz o zmęczeniu, i będzie ci się zdawało, że drogę tę na koniu przebywasz.
— Nietylko pragnę tego — odparła dama — ale proszę was bardzo o to, niezmiernie grzecznością waszą będąc zaszczycona.
Rycerz, który niewątpliwie lepiej władał szablą, niż językiem, rozpoczął natychmiast historję, która w samej rzeczy bardzo piękną była, aliści w jego opowiadaniu nienajpiękniej wypadła. To samo słowo cztery lub sześć razy po-
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/407
Ta strona została przepisana.
OPOWIEŚĆ I
Zręczna odpowiedź
Pewien szlachcic obiecuje pani Orecie, że, gdy jego opowieści słuchać będzie, droga szybko jej minie, tak jakby na koniu jechała. Ponieważ jednak opowieść szlachcicowi nieskładnie idzie, dama prosi go, aby dalszą drogę piechotą odbywać mogła