Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/413

Ta strona została przepisana.
OPOWIEŚĆ III
Fałszywa moneta
Nonna da Pulci, odpowiedziawszy zręcznie na żart florenckiego biskupa, responsem tym usta mu zamyka

Gdy Pampinea opowieść swoją skończyła, wszyscy pochwalili Cisti’ego za jego respons, jako i za jego hojność. Potem królowa na Laurettę zkolei ręką skinęła. Lauretta z uprzejmym wyrazem oblicza zaczęła w te słowa:
— Wdzięczne przyjaciółki! Jak pierwej Filomena, tak i niedawno znów Pampinea wielką słuszność miały, zwracając uwagę naszą na brak przytomności umysłu, który dzisiejsze białogłowy cechuje, i wychwalając trafne słówka, a dowcipne odpowiedzi. Do ich słów w tej materji nic już dodać nie można, chyba to tylko, że jeśli żart ma ukąsić — to nie jak pies, ale jak jagnię kąsać powinien, w przeciwnym bowiem razie nie żart to będzie, ale grubjaństwo. Cisti i pani Oretta doskonale miarę tę rozumieli. Jeżeli jednak i zjadliwą odpowiedź pochwalić można, to tylko w tym razie, gdy jest odparciem wyraźnej złośliwości i chęci obrażenia. Zanim bowiem wda się ktoś w żarty, zważyć dobrze powinien, jak, kiedy i z kim to czyni. Pewien prałat z naszego miasta za to, że o tem wszystkiem przepomniał, bolesną odebrał naukę, jak to wam zaraz opowiem. Za czasów, gdy pan Antonio d’Orso, mądry i czcigodny książę Kościoła, był biskupem florenckim, przybył do tego miasta pewien szlachcic kataloński nazwiskiem Diego della Ratta, marszałek króla Roberta. Urodziwy ten mąż, będący przytem wielkim kobiet lubownikiem, szukając sobie pośród