Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/414

Ta strona została przepisana.

pięknych Florentynek zdobyczy, zwrócił oko na urodziwą wielce białogłowę, wnuczkę biskupiego brata. Mąż tej białogłowy, mimo że był człekiem zacnego rodu, słynął z brudnego skąpstwa i nikczemnego charakteru. Pan Diego, dowiedziawszy się o tem, śmiało przystąpił do niego i rzekł, że da mu pięćset dukatów wzamian za pozwolenie przepędzenia jednej nocy z jego żoną. Zgoda wnet nastąpiła — i pan Diego, niepoznany przez ową piękną niewiastę, noc pospołu z nią spędził, potem jednakoż mężowi jej, miast pięciuset obiecanych dukatów, dał pięćset srebrnych groszy, które zręcznie pozłocić kazał. Wiadomość o tem wnet się po całem mieście rozniosła, i podły mąż, kupczący żoną swoją, wstyd i szkodę zarazem ponieść musiał. Biskup, krewny jego, dowiedziawszy się o całej sprawie, jak na roztropnego człeka przystało, nic po sobie nie pokazał i po dawnemu przebywał z panem Diego, z którym go dotąd przyjazne wiązały stosunki. Przechadzał się z nim na oczach ludzkich w najlepszej zgodzie.
Otóż zdarzyło się, że gdy w dzień Świętego Jana obydwaj przejeżdżali konno przez plac, na którym wyścigi się odbywały i przyglądali się przytomnym damom, biskup spostrzegł pewną młodą białogłowę, którą obecnie morowa zaraza nam wydarła. Była to Nonna da Pulci, krewniaczka pana Alesso Rinucci, którą wszyscy zapewne znać musieliście. W owym czasie miała ona w sobie całą krasę młodości, a przytem znana była z żywości umysłu i wielkiego gadulstwa. Przed niedawnym czasem poszła właśnie zamąż i mieszkała niedaleko Porta San-Pietro. Biskup już zdaleka ją pokazywał panu Diego, skoro się zaś do niej przybliżył, uderzył po ramieniu swego towarzysza i zwracając się do pani Nonny, rzekł:
— Nonno, cóż myślisz o tym zuchu? Prawda, że dobrze byłoby go sobie kupić?
Pani Nonna, czując się urażoną temi słowy, tem więcej, że wypowiedziane one zostały w obecności wielu słuchaczy, którzy stąd złe mniemanie o cnocie jej powziąć-by mogli — w jednej chwili postanowiła nietylko wszelkie podejrzenie od siebie usunąć, aliści i pięknem za nadobne zapłacić, dlatego też żywo odparła:
— Panie, co się mnie tyczy, to nikogo kupować nie myślę, a ktoby mnie chciał kupić, to w każdym razie przynajmniej dobrą monetą musiałby zapłacić.