na prawo, to znów na lewo, lub przed siebie, a każdy przedmiot, który przed nim zamajaczył, zdał mu się być żórawiem, stojącym na dwóch nogach.
Nareszcie na brzegu rzeki ujrzeli około dwunastu żórawi, stojących na jednej nodze, jak to jest w obyczaju u tych ptaków, gdy je sen ma zmorzyć.
Na ten widok Chichibio obrócił się żywo do swego pana i rzekł, wskazując na ptaki:
— Teraz jawnie przekonać się możecie, że wczoraj wieczorem prawdę powiedziałem, twierdząc, iż żórawie mają tylko jedno udo i jedną nogę. Spojrzyjcie tylko przed siebie.
Currado zawołał:
— Poczekaj chwilę, zaraz ci pokażę, że żórawie mają dwie nogi.
I podjechawszy bliżej nieco, krzyknął:
— Ha! Ha!
Na ten krzyk spłoszone żórawie opuściły natychmiast podniesioną wgórę nogę i odleciały z pośpiechem.
Wówczas pan Currado zwrócił się do Chichibia i spytał:
— No! hultaju, jak ci się zdaje, ile nóg mają?
Chichibio ze strachu już prawie zmysły postradał, ratując się, zawołał jednak:
— W samej rzeczy, WPanie, w samej rzeczy, ale na wczorajszego żórawia nie krzyknęliście: „ha! ha!“. Gdybyście to byli uczynili, jestem pewien, że i on byłby drugą nogę pokazał, jako i te ptaki przed chwilą.
Niespodziana ta odpowiedź wprawiła pana Currado w tak wielką wesołość, że cały gniew jego stopniał i gwałtownemu śmiechowi miejsca ustąpił. Wreszcie, pohamowawszy się nieco, pan Currado rzekł:
— Masz słuszność, Chichibio, powinienem był tak wczoraj wieczór postąpić, jak dzisiaj postąpiłem. Moja więc to wina, nie twoja.
Takim to sposobem Chichibio, ułagodziwszy swego pana, ciężkiej kary uniknął.
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/419
Ta strona została skorygowana.