to, że ci sześć włosków z brody wyrwałam? Mnie daleko więcej bolało, gdyś mnie za włosy ułapił, a przecie ani się skrzywiłam.
I, obróciwszy wszystko w śmiech, zdołała poczciwego męża nieco udobruchać. Po jego odejściu bez zwłoki posłała włosy Pyrrhusowi.
Aliści trzeci warunek młodzieńca wydawał się Lidji najtrudniejszem zadaniem. Jednakoż i tu przyrodzony rozum, któremu miłość jeszcze chytrości dodała, nie opuścił naszej damy, tak iż w końcu obmyśliła skuteczny środek.
Na dworze Nikostrata znajdowało się dwóch otroków, których mu ojcowie pod opiekę oddali, z prośbą, aby im pozwolił w domu swoim nauczyć się dobrych obyczajów i innych rzeczy, stosownych ich szlachetnemu pochodzeniu. Jeden z tych otroków, gdy Nikostrato przy stole siedział, nakładał mu mięso na talerz, a drugi wina nalewał. Otóż pani Lidja wezwała ich obu do siebie i, wmówiwszy w nich, że oddech niemiły mają, kazała, aby, obsługując Nikostrata, twarz o ile możności od niego odwracali. Zabroniła im jednak o tem poleceniu swojem komukolwiek wspominać.
Chłopcy, uwierzywszy jej, jęli od tej pory postępować wedle jej rozkazu. Po pewnym czasie pani Lidja spytała Nikostrata:
— Czyś zauważył, jakie miny ci chłopcy stroją, obsługując cię?
— Tak jest — odparł żywo Nikostrato — i miałem ich się nawet spytać, co znaczy to uparte odwracanie głowy.
— Nie czyń tego — odrzekła pani Lidja — i dowiedz się o jednej rzeczy, którą dotąd zatajałam z obawy obrażenia cię. Teraz jednak, przekonawszy się, że i innych to mierzi, powiedzieć ci o tem muszę. Wiedz tedy, że masz oddech bardzo niemiły, nie wiedzieć, wierę, z jakiej przyczyny, bowiem nigdy tego dotąd nie bywało. Należy jednak, abyś wiedział o tem i starał się temu zaradzić — rzecz to bowiem przykra wielce, zwłaszcza dla człowieka, który z tak znacznymi ludźmi przebywa. Wartoby się tedy przekonać, skąd to zło płynie i poszukać stosownego na nie środka.
— Cóż to być może — zawołał niespokojnie Nikostrato. — Chyba któryś ząb mi się psuje.
— Bardzo być może — odrzekła pani Lidja.
Po tych słowach podeszli oboje ku oknu. Nikostrato szeroko usta otworzył. Ledwie jednak pani Lidja w głąb ust mu zajrzała, krzyknęła głośno:
— Jakżeś ty mógł tak długo cierpieć, Nikostracie!? Przecie z prawej strony masz ząb nietylko dziurawy, ale całkiem popsuty. Jeżeli go się nie po-
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/502
Ta strona została przepisana.