Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/600

Ta strona została przepisana.

was była tak wielka i silna, iż skłoniła mnie do sprzedania większej części moich posiadłości i zakupienia za te pieniądze towarów, których dotąd przewiozłem więcej, niż za dwa tysiące dukatów. Obecnie czekam jeszcze na przesyłkę wartości trzech tysięcy dukatów. Mając taki zasób towarów, otworzę tutaj sklep, aby już nigdy od was oddalać się nie potrzebować, miłość wasza bowiem droższa jest mi nad życie, a tak niezbędna, jak powietrze do oddychania.
— Salabactto — odrzekła na to dama — wszystko, czego ty pragniesz i co czynisz, zawsze mi jest miłe i ja bowiem kocham cię nad życie. Najmilszą jednak jest mi wieść, żeś powrócił aby się tutaj osiedlić, gdyż będę mogła nie jedną jeszcze uroczą godzinkę z tobą spędzić. Przedewszystkiem muszę jednak usprawiedliwić się przed tobą, że przed odjazdem nie przyjęłam ciebie kilka razy w swym domu, lub, że, przyjąwszy, nie tak jak zazwyczaj uprzejmą i tkliwą dla ciebie się okazałam. Takoż chcę ci wyjaśnić, dlaczego ci pieniędzy w oznaczonym nie oddałam terminie. Otóż trzeba ci wiedzieć, że podówczas byłam pogrążona w wielkiej boleści i zmartwieniu głębokiem. Kto w takim stanie się znajduje, mimo całej miłości do kochanka, nie zawsze może mieć dlań uśmiechnięte oblicze i tyle mu uwagi okazywać, ileby mu się słusznie należało. Co się zaś owych pieniędzy tyczy, to łatwie chyba pojmiesz, że z trudnością przychodzi białogłowie oddać pięćset dukatów, jeśli ci, którym pożyczyła, słowa jej nie dotrzymują. Oszukali mnie różni ludzie i tym sposobem kłamczynię ze mnie uczynili. Dopiero po odjeździe twoim odebrałam pieniądze; gdybym była wiedziała, gdzie je odesłać, bądź pewien, że nie byłabym zwlekała ani chwili dłużej. Aliści nie znałam miejsca twego pobytu i dlatego też u siebie pieniądze przechowałam. To rzekłszy, kazała przynieść woreczek, ten sam, który Salabactto kiedyś jej wręczył i, oddając mu go, rzekła:
— Policz, czy jest pięćset.
Salabactto nigdy w życiu nie doznał większej radości jak w tej chwili. Pohamował się jednak, przeliczył spokojnie dukaty, przekonał się, że jest ich pięćset, schował kieskę i rzekł:
— Madonno, wierzę najświęciej w słowa wasze. Jestem całkiem ukontentowany, bowiem wiem, że uczyniliście wszystko, co uczynić byliście obowiązani. Bądźcie upewnieni zatem, że dla miłości, jaką dla was żywię, gotów będę służyć wam taką sumą, jaką rozporządzać mogę, na jakikolwiek cel byście jej odemnie zażądali. Zechcijcie mnie tylko na próbę wystawić.
W taki to sposób, dawna ich miłość, w słowach przynajmniej, na nowo