tesi namiętnie miłowali. Nie wiedząc nawzajem nic o afektach swoich, starali się ukradkiem wszelkich możliwych starań dołożyć, aby przedmiot swojej miłości pozyskać. Szlachetna dama, zowiąca się Francesca de Lazzari, opędzić się nie mogła od natrętnych listów, nagabywań i oświadczyn obydwu młodzieńców. Gdy jednak one już wszelką miarę przeszły, postanowiła kres temu położyć, nie wiedziała jeno jakiego środka się chwycić.
Rozważywszy wszystko dobrze, wpadła na sposób pozbycia się nieznośnego ciężaru; postanowiła mianowicie od każdego z miłośników zarządać takiej przysługi, której, jak mniemała, nie będzie mógł jej wyświadczyć, chocia niemożliwą ona wcale nie była. Jeśli zalotnicy tej przysługi jej nie wyświadczą, będzie to dostatecznym pozorem do pozbycia się ich na zawsze. Zamysł jej na tem się zasadzał:
Umarł właśnie w Pistoi pewien człek, który aczkolwiek ze znacznego szedł rodu, za najgorszą istotę nie tylko w Pistoi lecz i we Włoszech całych był poczytywany. Wiedzieć i to należy, że za życia był tak niekształtnego i odrażającego pozoru, iż każdy kto go nie znał, a poraz pierwszy obaczył, łatwoby mógł się przerazić. Człeka tego złożono w otwartym grobowcu przed kościołem Minorytów. Na tej to właśnie okoliczności cały zamysł wdowy polegał. Rzekła tedy do jednej z służebnic swoich.
— Wiesz dobrze, jak mnie ci dwaj Florentczycy prośbami swemi zadręczają. Wiesz takoż, że nie mam zamiaru do ich pragnień się skłonić, przeciwnie całkiem, pragnąc ich jaknajprędzej się pozbyć, postanowiłam dla przekonania się o sile ich afektów, o których mi tyle plotą, wystawić ich na pewną próbę. Upewniona jestem, że podołać jej nie będą w stanie. Posłuchaj teraz w czem rzecz. Wiadomo ci, że właśnie dzisiaj rano na cmentarzu Minorytów pochowany został Scannadio (tak się zwał ów zły człek, wyżej wspomniany), do którego póki żył najmężniejsi ludzie bez odrazy i strachu zbliżyć się nie mogli. Otóż, udasz się tajemnie naprzód do Aleksandra i rzekniesz doń w te słowa: „Madonna Francesca przysyła mnie do was z oznajmieniem, że nadszedł wreszcie czas, gdy już będziecie mogli pozyskać jej miłość, tak gorąco przez was pożądaną. Jeśli tego pragniecie, następującym sposobem do widzenia się z nią na osobności dojść będziecie mogli. Oto dla przyczyny, o której się dowiecie, jeden z jej krewniaków postanowił tej nocy ciało pochowanego Scannadia do jej domu przenieść. Pani moja stracha się owego monstrum, mimo że już umarło i siłaby za to dała, byleby go tylko u siebie w domu nie mieć. Prosi was tedy o wyświadczenie jej wielkiej przy-
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/610
Ta strona została przepisana.