Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/614

Ta strona została przepisana.

brać musiała i pełen ciężkiej troski do domu wreszcie powrócił. Alessandro nie wiedział również, co mu do czynienia pozostaje. Nie poznawszy nawet tego, kto go tak długo na grzbiecie dźwigał, gniewny i zbolały do domu się udał.
Gdy nazajutrz grobowiec Scannadia otwarto i zwłok jego nie znaleziono, Alessandro bowiem zepchnął je do niższego lochu, po całej Pistoi różne słuchy chodzić poczęły. Wszyscy głupcy mniemali, że to czart Scannadia porwał. Dwaj miłośnicy nie zaniedbali donieść wdowie, co każdy z nich uczynił i co mu do spełnienia życzeń pięknej damy na wstręcie stanęło. W nagrodę za odwagę i gotowość swoją dopominali się o łaskę i miłość wdowy. Madonna Francesca jednakoż uczyniła pozór, że tłumaczeniom tym nie wierzy i odparła twardo, że nic dla nich uczynić nie może, dla tej prostej racji, że prośby jej spełnić nie chcieli, czy nie umieli. Tym sposobem raz na zawsze od ich nagabywań się uwolniła.