Pinuccio, dobrze sobie to wszystko zakonotowawszy, po niejakim czasie, gdy mu się zdało, że już wszyscy posnęli, wstał pocichu, przysunął się do łóżeczka, na którem jego ukochane dziewczę spoczywało, pozdrowił ją i przyjęty równie lękliwie, jak i radośnie, położył się obok niej, aby oddać się uniesieniom rozkoszy, tak pożądanej dla nich obojga.
W tym czasie przypadkiem kocisko domowe przewróciło coś w sieni. Na łoskot stąd powstały zbudziła się gospodyni i niespokojna, co to być może, podniosła się z łoża, pociemku, całkiem naga i skierowała się ku stronie, skąd rumor pochodził. Jeszcze wrócić nie zdążyła, gdy Adriano zbudził się także i wstał dla zaspokojenia przyrodzonej potrzeby. Idąc przed siebie poomacku, natknął się na kołyskę, stojącą obok łóżka gospodarstwa i, nie mogąc znaleźć przejścia, odsunął ją i postawił obok swojego posłania. Za chwilę powrócił i, zapomniawszy o przesunięciu kołyski na dawne miejsce, położył się z powrotem do swego łoża. Ledwie to uczynił, gdy gospodyni, przekonawszy się w sieni, że żadna szkoda się nie stała, i, krzyknąwszy na kota, weszła z powrotem do izby, kierując się ku małżeńskiemu łożu. Nie znalazłszy jednak przed niem kołyski, rzekła sama do siebie z wielką trwogą:
— O ja nieszczęśliwa! Pięknie byłabym się spisała! Jako żywo weszłabym była do łoża naszych gości!
Oddaliła się coprędzej z tego miejsca, postąpiła kilka kroków dalej, gdzie, namacawszy kołyskę, stojącą obok łoża Adriana, położyła się przy nim, w przekonaniu, że to jej mąż. Adriano, który nie spał jeszcze, zmiarkował w jednej chwili rzecz całą i, nie mówiąc ni słowa, pochwycił ten dar bogów w objęcia i ku niewysłowionej uciesze żwawej białogłowy, nie na żarty zabrał się do niej.
Tymczasem, gdy tak dobrze czas przepędzali, Pinuccio, bojąc się, aby go sen w łożnicy kochanki nie zaskoczył i używszy zresztą ile dusza zapragnęła, pożegnał ją i wstał, aby do łoża swego powrócić. Aliści, stanąwszy przed niem, namacał zaraz kołyskę. Sądząc, że to łóżko gospodarstwa, postąpił kilka kroków dalej i położył się obok gospodarza. Ów za dotknięciem jego obudził się. Pinuccio, mniemając, że obok niego Adriano spoczywa, rzekł z uniesieniem:
— O Adriano, powiadam ci, że niema na świecie białogłowy rozkoszniejszej od Nicolassy. Klnę się na ciało Chrystusowe, że żadna kobieta nie upoiła mnie tak, jak ona, dlatego też w czasie mojej bytności w jej łożu conajmniej sześć razy do portu dobiłem.
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/641
Ta strona została skorygowana.