Gospodarz, usłyszawszy te słowa, niezbyt się z nich ucieszył. W pierwszej chwili pomyślał: „A ten co tu przy mnie robi u djabła“, a potem bardziej gniewem, niż roztropnością powodowany, zawołał:
— To, coś uczynił, Pinuccio, jest rzeczą wielce niegodziwą! Nigdybym się nie spodziewał, że do podobnego plugastwa zdolny będziesz. Na krew Chrystusa, drogo mi za to zapłacisz!
Pinuccio, młodzieniec nieco lekkomyślny, nie wiedząc, jak się wywikłać, odparł w pomieszaniu:
— Za cóż mam ci zapłacić? Co ty mi zrobić możesz?
Gospodymi, słysząc tę sprzeczkę i będąc pewna, że obok męża w łożu spoczywa, szepnęła:
— O dla Boga! Słyszysz, jak nasi goście o coś się ze sobą kłócą?
— A niech im tam kat świeci! — odrzekł tym samym tonem Adriano. — Musieli wczoraj zbyt wiele wina wypić.
Ledwie jednak te słowa wyrzekł, gospodyni poznała po głosie, że to nie jej mąż. Nie krzyknęła jednak, ani nie zawahała się, ale jak na roztropną białogłowę przystało, podniosła się coprędzej, pochwyciła kołyskę swego synka i, szczęśliwym trafem wiedziona, przysunęła ją do łóżka swojej córki, obok której się położyła. Poczem dopiero, jakby przebudzona hałasem, jaki mąż jej uczynił, spytała z kim się tak i o co kłóci?
— Zali nie słyszałaś — odrzekł mąż — jak się Pinuccio chwalił, że tę noc przy Nicolassie przepędził?
— Co? — zawołała żona — łże jak pies, jeśli podobne wyznania czyni. Wcale nie był u Nicolassy. Wczoraj wieczorem jeszcze w obawie o nią, położyłam się przy niej i od tej pory oka nie zmrużyłam. Kłamie tedy, albo oszalał, jeszcze raz powtarzam — a ty głupcem jesteś, jeśli mu uwierzyłeś. Aliści, czemu się tu dziwować? Wy mężczyźni opijecie się tak zawsze na noc, że potem śnią się wam różne androny; tłuczecie się przytem po komnacie, jak Marek po piekle, i Bóg wie, co wyprawiacie! Szkoda tylko, że przy tej sposobności nie złamiecie sobie karku. Aliści co robi Pinuccio przy tobie? Dlaczego nie leży w swojem łożu?
— Adriano, usłyszawszy, jak mądrze gospodyni sromotę swoją i swojej córki pokryła, postanowił do rozmowy się wmieszać:
— Przestrzegałem cię już sto razy, Pinuccio, abyś przez sen nie chodził. Ta haniebna wada błąkania się po nocy i opowiadania baśni, które ci się
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/642
Ta strona została skorygowana.