niniejszą czytając, równie śmiać się z niej będzie. Po skończeniu opowieści, jako że tego dnia nikt już opowiadać nie miał, a słońce już się ku zachodowi chyliło, królowa, widząc koniec swoich rządów, powstała, wieniec wawrzynowy z głowy zdjęła, włożyła go na skronie Pamfilowi i rzekła w te słowa:
— Mój władco! Wielkie brzemię na cię czeka, bowiem ostatnim będąc, winieneś zarówno moje błędy jak i poprzedników moich zatrzeć i naprawić. Niechaj cię tedy w łasce swojej na siłach skrzepi, abyś był w stanie zadaniu swemu sprostać. Pamfilo, z radosnem obliczem słowa te przyjąwszy, odparł:
— Przymioty twoje, piękna moja poprzedniczko, jako też i innych moich poddanych sprawią, iż śladem waszym idąc, równie zasłużonych pochwał się doczekam.
Poczem wedle obyczaju poprzedników swoich porozumiał się z marszałkiem co do spraw gospodarskich, a następnie zwrócił się znowu do oczekujących nań dam i rzekł:
Troskliwość Emilji, która dzisiaj naszą królową była, dała nam prawo wybierania materji wedle woli, tak abyśmy naszym upodobaniom pofolgować mogli. Ponieważ nacieszyliśmy się już dość swobodą, wydaje mi się tedy, że winniśmy się do naszych dawnych praw nagiąć i dlatego też taką materję do opowieści przedkładam:
O ludziach, którzy w sprawach miłosnych lub innych wielkość duszy i osobliwą szlachetność okazali.
Piękne czyny, o których z tej materji usłyszymy, zapalą niewątpliwie dusze wasze, z natury już do dobrego skłonne wzniosłą żądzą naśladownictwa, tembardziej, gdy wspomnicie, że życie nasze, ułomnością i słabością naszego ciała na krótki tu jeno pobyt skazane, jedynie sławą pięknych czynów uwiecznić się może.
Ten, kto na podobieństwo zwierząt jedynie swemu brzuchowi służyć nie chce, nie tylko tej sławy pragnąć winien, ale i wszelkiemi siłami do niej dążyć.
Dana materja zyskała aplauz całego towarzystwa. Otrzymawszy zezwolenie nowego króla, podnieśli się wszyscy z miejsc swoich i w oczekiwaniu na godzinę wieczerzy oddali się rozmaitym rozrywkom, każdy wedle upodobania swojego.
W oznaczonym czasie, zebrawszy się przy stole, po obfitej uczcie zawiedli tańce, przy których pieśni zabrzmiały. Gdy już ich wiele odśpiewano rozkazał król Neinfili, aby jakąć pieśń, przez siebie ułożoną, zanuciła
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/663
Ta strona została skorygowana.