— Ojcze święty — rzekł opat — proszę was usilnie, abyście medyka mego, Gina di Tacco, do łask swych powrócić raczyli. Jest to jeden z tych nielicznych szlachetnych ludzi, których się mi w życiu spotkać udało. Jeśli Gino postępuje źle, to winę za to ponosi raczej jego los przeciwny, niż on sam. Dajcie mu możność żyć stosownie do jego godności, a obaczycie, że prawda była w słowach moich.
Wspaniałomyślny papież, który lubił nagradzać szlachetnych i odważnych ludzi, odparł, że jeśli Gino jest takim człekiem, jakim go tu opat wystawia, tedy nic nie stoi na wstręcie, aby do Rzymu przybył.
Gino istotnie po kilku dniach przyjechał. Wkrótce papież przekonał się dowodnie o jego przymiotach, pogodził się z nim i uczynił go rycerzem pewnego zakonu.
Gino do śmierci był wiernym i oddanym sługą rzymskiego Kościoła i opata z Clugny.
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/677
Ta strona została skorygowana.