odmów, nie przestanie jej nigdy nagabywać prośbami swemi. Chcąc się od natrętnika uwolnić, postanowiła obrócić się doń z jakiemś osobliwem i niemożliwem do wypełnienia żądaniem. Dlatego też pewnego dnia rzekła do białogłowy, przysłanej do niej przez barona:
— Zapewniałaś mnie tylokrotnie, dobra niewiasto, że pan Ansoldo miłuje mnie nadewszystko, a takoż ofiarowywałaś mi w jego imieniu bezcenne podarunki. Dary te niechaj zatrzyma dla siebie, dla nich bowiem ani go nie pokocham, ani powolną mu nie będę. Gdybym była upewniona, że mnie w samej rzeczy tak miłuje, jak o tem powiadasz, kto wie, może byłabym gotowa wzajemnością mu za afekt zapłacić i pragnienia jego spełnić. Niechaj mnie zatem o miłości swej przekona, czyniąc zadość życzeniu memu.
— Jakież to życzenie, madonno? — spytała posłanka — powiedzcie, co pan Ansaldo ma dla was uczynić?
— Mała to rzecz, ot, nic prawie — odparła Dianora. — Pragnę, aby w ciągu stycznia w pobliżu Udine powstał ogród, pełen zielonej trawy, ziół świeżych i drzew kwitnących, mówiąc węzłowacie, ogród taki, jaki zwykliśmy w maju oglądać. Jeśli pan Ansaldo takiego sadu stworzyć nie potrafi, niechaj nie waży się ciebie, ani kogokolwiek innego do mnie przysyłać, gdy mnie bowiem nadal nagabywać będzie, poskarżę się na niego memu mężowi i krewniakom, wobec których dotąd ścisłą tajemnicę zachowywałam.
Rycerz, dowiedziawszy się o żądaniu damy, pojął, że Dianora zapragnęła ucieszyć się w styczniu widokiem majowego ogrodu tylko dlatego, aby się od jego miłosnych prześladowań uwolnić. Chocia żądanie damy prawie niemożebnem do wykonania mu się wydało, postanowił przecie spróbować, czy mu się zadania wypełnić nie uda. W tym celu rozesłał po wszystkich krajach posłańców, aby odnaleźli kogoś, ktoby mu w tej okoliczności radą i pomocą mógł służyć. Wreszcie znalazł się człek, który za dobrą zapłatą obiecywał sztuką czarodziejską dziw taki wywołać. Rycerz zgodził się zapłacić mu wysoką sumę, poczem, pełen otuchy, jął czekać z niecierpliwością na czas oznaczony. Wkrótce nastąpiła zima. Ziemia pokryła się śniegiem i lodem. W ostatnią noc grudnia czarodziej, przy pomocy sztuki swojej stworzył na łące obok miasta jeden z najpiękniejszych ogrodów, jakie kiedykolwiek na świecie widziano, pełen ziół i drzew, okrytych zarówno kwiatami majowemi, jak i jesiennemi owocami. Pan Ansaldo, pełen uniesienia, kazał pozrywać najpiękniejsze kwiaty i soczyste owoce i posłał je tajemnie madonnie Dianorze, prosząc ją, aby zechciała zachwycić swe oczy widokiem tego ogrodu, który miał się stać dowodem i miarą jego afek-
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/694
Ta strona została przepisana.