Najmniejszem drgnieniem wewnętrznych katuszy,
Gdy o tem kiedyś pomyślę zuchwała,
Wszystka krew w żyłach stygnie mi z obawy,
A jednak czuję, że gdybym umiała
Dzieje boleści mej opisać krwawej,
Onby mnie słuchał, słodki i łaskawy,
I twarzby jego jaśniała!
Lecz nigdy, nigdy siebie nie przemogę,
Nie zgłuszę trwogi, co mi duszę kowa,
Umrą wraz ze mną mej miłości słowa,
Wraz ze mną pójdą w tajemniczą drogę,
Więc za tę krzywdę, o miłości boże,
O jedną łaskę proszę cię na ziemi,
Wspomnij mu dzień ten, kiedy w panów zborze
Kopije kruszył dłońmi rycerskiemi,
Od tego czasu myślami wszystkiemi
On pan mój — wołam w pokorze!
Do słów tych Minuocio natychmast melodję dorobił, stosowną do treści piosenki, a po upływie trzech dni, udał się na dwór, w porze, gdy król Piotr jeszcze przy stole siedział. Monarcha, ujrzawszy go, rozkazał mu zaśpiewać coś przy wtórze lutni. Minuccio, posłuszny rozkazowi króla, zanucił natychmiast powyższą piosenkę. Śpiewał z takim kunsztem i takiem w głosie wzruszeniem, że wszyscy przytomni w królewskiej komnacie głębokie wzruszenie uczuli.
Gdy Minuccio skończył, król zapytał go, skąd nauczył się tej piosenki, której nigdy jeszcze dotąd nie śpiewał.
— Miłościwy panie — odrzekł Minuccio — słowa do tej pieśni dopiero przed trzema dniami ułożono.
Król zapragnął dowiedzieć się, kto jest twórcą słów i melodji. Wówczas Minuccio odparł:
— Mogę to odkryć tylko samej Waszej Królewskiej Miłości!
Król, wielce ciekawy, wezwał Minuccia do swoich komnat. Lutnista opowiedział mu z kolei o wszystkich okolicznościach, wiążących się z usłyszaną przed chwilą piosenką. Król, mile zdziwiony, pochwalił dzieweczkę i rzekł, że