zaszło. Rodzice uścisnęli czule dzieci swoje i wszystkich przytomnych z błędu wywiedli.
Damy podniosły się z miejsc swoich i udały się pospołu z Gryzeldą do jednej z komnat, gdzie w wspaniałe szaty ją przyodziały, a potem znów jako panią domu do sali wprowadziły. Zaczęła się uczta, która przez kilka dni trwała. Gualtierego poczęto uważać od tej chwili powszechnie za wielce mądrego człeka, chocia próby, którym poddał swoją żonę, wszystkim zbyt okrutnemi się zdawały. Osobnemi pochwałami Gryzeldę wysławiano.
Hrabia di Ponago po kilku dniach do Bolonji powrócił. Gualtieri teścia swego Giannucole od biedy wybawił i w szczęściu i spokoju żyć mu pozwolił. Później markiz wydał swą córkę zamąż za pewnego szlachetnego młodzieńca, sam zasię żył długo i szczęśliwie z Gryzeldą, w osobnem zachowaniu i czci ją mając.
Cóż możecie powiedzieć o tej materji? Chyba jeno to, że do chat ubogich czasami duch boży z niebios zstępuje i że w pysznych pałacach można znaleźć nieraz takich, którzy winni raczej trzody pasać niż ludami rządzić. Któż, krom Gryzeldy, zdolny byłby znieść z spokojnem obliczem twarde próby, jakim ją Gualtieri poddał. Jego zasię zasłużonaby spotkała kara, gdyby Gryzelda, wygnana z domu w jednej koszuli tylko, pozwoliła innemu gładzić białą skórkę swoją.
Gdy Dioneo opowiadanie swoje zakończył, damy ożywioną rozmowę zaczęły, różne przeciwne sądy wypowiadając, chwaląc i ganiąc naprzemian niejedno w materji opowieści. Wreszcie król, spojrzawszy na niebo i obaczywszy, że słońce już się ku zachodowi chyli, rzekł w te słowa:
Piękne damy! Trud rozumu śmiertelników nie tylko na tem się zasadza, aby w pamięci przeszłość zachowywać i znać teraźniejszość, ale i przyszłość przewidywać. Najroztropniejsi ludzie za szczyt mądrości to poczytują. Jak wam wiadomo, jutro upływa czternaście dni od czasu, gdyśmy Florencję opuścili, aby swoje życie i zdrowie ochronić, a takoż rozproszyć owe troski i smutki, jakie nas w mieście rodzinnem dręczyły, odkąd morowa zaraza w niem wybuchła.
Wydaje mi się, że wszystko, cośmy zamierzyli, spełnione zostało. Zajmowaliśmy się wesołemi opowieściami, piliśmy i jedliśmy do syta, śpiewaliśmy i tańczyli i czyniliśmy wszystko, aby upadłego ducha nieco podnieść. W trakcie
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/754
Ta strona została przepisana.