Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/762

Ta strona została przepisana.

a Ewę w żeńskiej przedstawia postaci i temu, który dla zbawienia ludzkości śmierć męczeńską ponieść raczył, nogi dwoma gwoździami przebija.
Wziąć także i to pod uwagę należy, że o wszystkich tych rzeczach opowiada się nie w kościele, o którego sprawach jeno z czcią najwyższą mówić wolno, ani w szkole, gdzie zachowanie przystojności równie jest potrzebne, jak i gdzieindziej, nie w gronie mędrców i filozofów, ale w ogrodach, między ludźmi dość dojrzałymi na to, aby pokusom się oprzeć i nadto w czasie, gdy najbardziej stateczni brali nogi za pas, aby jeno życie ocalić.
Opowieści moje mogą szkodliwemi lub pożytecznemi się okazać, zależnie od natury słuchacza. Któż nie wie, że wino, jak opój pospołu z pijanicą zaręczają, jest zbawienną dla zdrowych rzeczą, szkodliwą zasię dla ludzi gorączką trawionych? Mamyż więc dlatego, że gorączkującemu szkodzi, powiedzieć, iż jest złe? Komuż nie wiadomo także, iż ogień jest niezbędny dla śmiertelników? Zali widząc, jak domy i miasta pożera, szkodliwym go nazwać możemy?
Broń służy równie dla bezpieczeństwa ludzi spokojnych, jak i dla popełniania morderstw; wina wówczas spada na tych, którzy jej na złe użyli. Umysł pośledni żadnego słowa w jego prawdziwem znaczeniu nie weźmie. Najszlachetniejsze słowa pożytku mu nie przyniosą, równie jak nieprzystojne znów nie zdołają splamić czystej duszy, bowiem kurz nie ima się promieni słonecznych, a brud ziemski czystości niebios. Jakież to słowa i jakie księgi świętsze i wznioślejsze są od pisma świętego? A jednak wielu ludzi, fałszywie je sobie tłumacząc, zgubę znalazło. Każda rzecz sama w sobie na coś przydatną być może, źle natomiast użyta, znaczne wyrządza szkody. Kto chce z pism złej rady zaczerpnąć, znajdzie ją ani chybi, kto jednak korzyści i nauki będzie pragnął — także się nie zawiedzie. Jeśli księgi będą czytane w stosownych okolicznościach, a przytem przez osoby, dla których je napisano — pożytecznemi i przyzwoitemi się okażą. Kto przekłada nad nie trzepanie „Ojczenaszków“ i rozmowy ze spowiednikami, niechaj ich nie rusza. Księgi nie uganiają się za nikim, nie proszą, aby je czytano; z drugiej strony, wśród świętoszków nie brak takich, co się wesołemi historyjkami delektują.
Niektórzy powiedzą zapewne, że tę czy inną opowieść opuścić mi należało. Zgadzam się i na to, aliści na swoją obronę powiem, że mogłem tylko te spisać, które opowiedziane zostały. Gdyby ktoś jednak przypuścił, że sam jestem ich wynaleźcą i pisarzem, — czem w istocie nie jestem to powiem, że nie wstydzę się, jeżeli nie wszystkie są piękne. Prócz Boga bowiem nie masz mistrza, któryby coś doskonałego mógł stworzyć.