Wiem, że niektórzy naganią mnie także za złośliwość języka, dlatego, że nieraz prawdę o mnichach mówiłem. Mnisi są ludźmi cnotliwymi, unikającymi trosk i trudów, gwoli służenia Bogu; a przytem okazującymi wielkie usługi białogłowom.
Gdyby nie śmierdzieli tak dalece kozłem, za całkiem miłych ludzi poczytaćby ich było można.
Nie chcę wydawać sądu o mym języku, aliści jedna z sąsiadek moich twierdzi, że od mego języka nie ma nic na świecie słodszego.
Po tem, co tu powiedziałem, pozwalam już wszystkim mówić i myśleć, co im się podoba. Uważam, że czas już mowę moją zawrzeć, dlatego też kończę, dziękując pokornie Temu, który pomocą swą do upragnionego celu mnie doprowadził. Wy zasię, miłe damy, ostawajcie z łaską Bożą, wspominając mnie, gdy wam w opowieściach moich to lub owo do gustu przypadnie.