za rajem niebios. To mistyczne szczęście duszy miało jednak swoją antytezę w realizmie, w materjalnym procesie wielkiej tragedji umierania. Na poparcie tej tezy wystarczyć mogą „Poezje“ Jacopone da Todi, poety, którego z nieprzemożoną siłą pociągała wizja rozkładu, stan trupa, gnijącego w grobie. Poetów i malarzy tych lat cechował gorączkowy głód krwawych wizyj, łez i okropności piekielnych. Na fasadach kościołów widać było skrzydła smoka obok skrzydeł anioła, lub Lucypera, deptanego jasną stopą Dziewicy Marji. — We wnętrzu katedr rozlegały się rozpaczliwe śpiewy bólu, jak „Stabat“ i przerażenia, jak „Dies irae“. Spójrzmy na „Matres dolorosae“ szkoły umbryjskiej lub sjeneńskiej. Cóż za intensywność wizyj ascetycznych, jakaż nienawiść do marnego świata i grzesznego ciała! Jednakże średniowiecze nie darmo było antytezą historyczną, której transcedentalnym głosem stał się Dante.
Dzięki tej antytezie obok Gioacchino di Fiora, sekty biczowników i apostołów Wiecznej Ewangelji, istnieć mogła sekta Epikurejczyków, obok Katarzyny ze Sieny, Giovanna z Neapolu. Radosne słowa Świętego Franciszka, zwrócone do ptaków lub do brata-słońca, głuszył huk młotka, wbijającego gwoździe w ręce Zbawiciela lub szmer krwi, spływającej z pod cierniowej korony, a na złote legendy Cavalca padał mroczny cień od zjaw umarłych i „cavalcate notturne“ Passavanti. Biorąc ogólnie, katolicyzm średniowieczny to anatema, rzucona na naturę, to przykaznie życia między niebem a ziemią, w stanie ekstazy i świętej trwogi naprzemian. Jednakże od tej reguły nie brak wyjątków. Cesarz Fryderyk II, namiętny eksperymentator i zaciekły wróg Kościoła, Manfred, a poczęści i Guido Cavalcanti odmawiali duszy ludzkiej prawa do nieśmiertelności, a o legendy niebiańskie i wizje piekielne mało zapewne dbały gromady hulaków, jak owa „brigata sponderaccia“ w Sienie, złożona z bogatych młodzieńców, którzy, skupiwszy po sprzedaży mienia, olbrzymią sumę 200.000 dukatów, zdołali ją wydać w ciągu dwudziestu miesięcy. Kontrast wrogich elementów, mistyczna zasłona, spowijająca, niby chmura, świat natury, martwe formy, ciemiężące swem konwencjonalizmem żywą i nową treść — wszystko to, na przełęczy dwóch epok, najwidoczniejsze jest w duszy Boccaccia. Boccaccio myśli jeszcze czasem, jak Dante, bowiem teorje abstrakcyjne pozostały te same, jednakże już nie Amor, złączony z intelektem, porusza ten świat, lecz instynkt, będący gwałtowną reakcją przeciwko mistycyzmowi.
Komedją dla Dantego była szczęśliwość niebieska, „komedją“ dla Boccaccia szczęśliwość ziemska. Odwróciwszy się plecami od nieba, na gruzach scholastycznego świata wizyj i alegoryj autor, „Dekamerona“ zbudował świat
Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/768
Ta strona została przepisana.