pogodnego poganizmu, z uczłowieczonemi bóstwami i z żywem odczuciem piękna. Jego bohaterowie, jak ser Ciappelletto, fra Cipolla, Martellino, Masetto z Lamporecchio święcą uroczystość radosnego pogrzebu wieków średnich i śpiewają pochwałę nowego życia. Z grzęzawiska mistycyzmu wynurza się radosny człowiek, dla którego przykazaniem piękna nie jest już apoteoza bólu i ukrzyżowany trup martwego Boga, lecz piękność plastyczna, zamknięta w siostrzanym uścisku prawdy. Na progu historji stają: Wawrzyniec Medyceusz i Angelo Poliziano, żywe syntezy klasycyzmu i ducha narodowego, Pallaiuolo, krający trupy, i Massaccio, studjujący zagadnienie światła i cieni. Narazie jednak godzina Odrodzenia jeszcze nie wybiła.
Dlatego też z willi i parków w Dekameronie przejść bezpośrednio do zaczarowanych pałaców „Szalonego Rolanda“ jest równie trudno, jak trudno było zasadzić odrazu winną latorośl śmiechu na ziemi, po której wędrował posępny Ghibellin, wyszedłszy przed chwilą z piekła. Jedno jest pewne. Średniowiecze ze swemi wizjami, legendami i tajemniczym mrokiem ustępuje powoli z świątyni sztuki. Wkracza do niej — jak pisze De Sanctis — hałaśliwie Boccaccio i na długie lata pociąga całą Italję za sobą.
W literaturze XIII wieku mistycyzm miłosny stapiał się w jedno z mistycyzmem religijnym. Czy to o kobiecie, czy o Madonnie jest mowa? — można pytać ze zdumieniem, czytając niektóre poezje Guinicellego, Cavalcanti lub Dantego. Kto chce coś wiedzieć o Bogu, niechaj miłuje — mówi Ugo da San Vittore, a Ecchardt: „Miłość jest okiem duszy“. Dla poetów z lat 200 miłość była czemś więcej, niż namiętnością i pragnieniem. To nie epizod lecz historja życia. Jednakże lirycy ci więcej niż kobietę żywą kochali miłość.
Ze zdań i frazesów Guinicellego, Cavalcanti i Cino, jak słusznie mówi Nencioni w swojej „Letteratura mistica“, możnaby ułożyć książeczkę pod tytułem: „Teologja miłości“. Genjusz Dantego unieśmiertelnił wszystkie te abstrakcje platoniczne i scholastyczne fantazje w „Vita Nuova“, która jest jak róża mistyczna, zlana czystą rosą łez. W stanie wiecznej ekstazy wszystko stawało się symbolem, a teologiczno-mistyczna zasłona spowija szczelnie umiło-