Ibsen, ten, wielki, genjalny, niedościgły mistrz, — Hauptmann, Przybyszewski, Gorkij, Maeterlinck, — ci wielcy magowie współczesnego dramatu sięgają niesłychanie głęboko w dusze ludzkie i wydobywają na jaw ich najsubtelniejsze, najnieuchwytniejsze odruchy.
Ale te nurki zapuszczające się w przepastne głębiny, innych szukają punktów, z których spuszczają się w straszną toń, innych na dnie szukają skarbów.
Dusze, które pod skalpel anatoma bierze Przybyszewski, czy Gorkij, czy Hauptman — nie mówiąc już o Ibsenie, bo ten jest jeden, jedyny wznoszący się w wyżyny samotne, jak samotny orzeł tatrzańskich turni — dusze, w które oni wpatrują się przenikającem na wskroś okiem, sięgającem w zakątki siedmiu pieczęciami zamknięte, — dusze, które oni stwarzają w twórczem jasnowidzeniu, to dusze północnego człowieka, podobne tym irracjonalnym zrównaniom, które
się nigdy całkowicie rozwiązać nie dadzą i zawsze mają w sobie jakąś nieskończenie małą na pozór (— a kto wie czy nie
Strona:PL Giovanni Verga - Rycerskość wieśniacza.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.