Strona:PL Giovanni Verga - Rycerskość wieśniacza.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

do tamtych, ale uważaj, żebyś nie stłukła! — A tu masz pieniądze. — Patrz! — Dostaniesz pełną garść miedzi!
Brasi. Słuchaj Pippuzzo; i ja chcę dziś zrobić z tobą interes. Chodź, wejdziemy do domu (wychodzą).
Nunzia (do Santuzzy). Teraz mów, co wiesz o moim synu?
Santuzza. Nic nie wiem!...
Nunzia. Gdzie Turiddu był ubiegłej nocy?... — Bo w domu go nie było!
Santuzza (zasłania twarz chustką, łkając). Ach, matko Nunzio, nie pytajcie się! — wbijacie mi cierń jeszcze głębiej w serce.
Nunzia. A więc ty wiesz gdzie Turiddu był!!...
Alfio (wchodzi z ulicy po prawej; w ręku ma flaszkę). No, stara! macie przecież jeszcze to dobre winko? Wiecie które... To po sześć soldów.
Nunzia. Zobaczę zaraz. — Turiddu dziś miał przywieść nowy transport z Francofonte.
Alfio. Wasz syn? — Turiddu? — Przecież on jest tutaj... Dziś rano go widziałem. Miał na głowie swą czerwoną ber-