przyjaciele i sąsiedzi! — Chodźcie Kamillo! I wy Filomeno! — Musimy się w święto zabawić wesoło!
Filomena. Zaraz przyjdę! (wchodzi do siebie do domu, aby zrzucić chustkę i wraca natychmiast).
Lola. Dziękuję wam Turiddu! — nie mam dziś pragnienia.
Turiddu. Nie! — tej krzywdy mi nie wyrządzicie!! — Czyżby to miało znaczyć, że się na mnie gniewacie?
Lola. Za cóż bym ja miała gniewać się na was?
Turiddu. I ja się o to pytam? Przecież nigdy niczem wobec was nie zawiniłem. Zresztą, gdyby nawet... W taki uroczysty, świąteczny dzień należy sobie wzajemnie przebaczyć wszystko. — A teraz sprowadzimy jeszcze Alfia. — Musi pić z nami!
Brasi. Wesoło, wesoło, dzieci!
Kamilla. Gdzie wesoło, tam ciebie nie braknie nigdy (zdejmuje chustkę z głowy, składa ją i złożoną przerzuca przez ramię).
Turiddu. Matko! Masz przecież jeszcze trochę tego dobrego winka?
Strona:PL Giovanni Verga - Rycerskość wieśniacza.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.