Strona:PL Giovanni Verga - Rycerskość wieśniacza.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

Alfio (odtrąca szklankę ręką). Dziękuję! Ja od was Turiddu wina nie przyjmę. (Pauza). Mogłoby mi zaszkodzić.
Turiddu. Wasza wola (wylewa wino na ziemię, stawia szklankę na stole; on i Alfio patrzą sobie ostro i znacząco w oczy).
Brasi (udaje, że słyszy, jak ktoś go woła z kuźni). Idę już! Idę!
Turiddu. Macie mi co powiedzieć, Alfio?
Alfio. Nie, to co miałbym powiedzieć, wiecie sami.
Turiddu. Dobrze. — Służę wam!
Lola. Co się wam stało?
Alfio (odtrącając ją, mówi do Turidda). Możebyśmy poszli gdzieś na ubocze, aby bez przeszkody módz pomówić?
Turiddu. Dobrze. Czekajcie na mnie u ostatnich chat wsi. Idę tylko wziąć z sobą to, co potrzeba. — Wy już wiecie co! — Za chwilę będę czekał na was (obejmują się rękami, całują się, przyczem Turiddu kąsa lekko Alfia w ucho).
Alfio. A więc na śmierć i życie! (chce odejść).