Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.2 011.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

w trybunale“. Deputaci byli świeccy i duchowni. Duchownych wybierały kapituły katedralne, a nominowali biskupi. Obowiązani nie przekraczać granic jurysdykcyi duchownej, mieli oni charakter delegatów i zastępców biskupich i dawali głos na sesjach sądowych w imieniu powagi biskupiej, a nie własnej. Na deputatów wszędzie płacili biskupi, kapituły katedralne, opaci, niektóre zakony i bogatsze probostwa. Niektórzy biskupi, w miejsce corocznych składek, zapisywali wsie, z którychby dochody szły na deputatów. Tak Dembowski, biskup kujawski, przeznaczył na ten cel wieś Sitno w ziemi Dobrzyńskiej; a Gembicki, biskup przemyski, wójtostwo Jasionka. O deputatach duchownych na trubunały obszernie i gruntownie pisał ks. Z. Chodyński w „Encyklopedyi kościelnej“, t. IV, str. 151.

Deresz ma w staropolszczyźnie dwa znaczenia: 1) koń, którego maść sierści jest pomieszana: czarna lub czerwona z białą i 2) ławka, na której uczniów w szkołach chłostano. Wyraz ten w znaczeniu zydla do bicia znany jest także w języku słowackim, a jako nazwa konia dereszowatego deres w języku węgierskim, z którego w dawnych wiekach mógł przejść do polskiego. Przejście znaczenia nazwy objaśnione jest w dziele: „Prace filologiczne“, t. I, str. 153.

Derkacz, gra towarzyska, o której Ł. Gołębiowski tak pisze: „Dwuch tylko do tej gry wchodzi, inni są widzami; oba mają zawiązane oczy, jeden ma w ręku drewienko karbowane i gładkie. Tem ostatniem wodząc po karbach, naśladuje głos derkacza der, der; na to biegnie drugi, aby go uderzyć. Gra ta bardzo zabawna dla patrzących, bo najczęściej, kiedy niema potrzeby, uciekają od siebie, stronią, boją się, lub też zamierzają, a kiedy istotnie są blizko, wtenczas bardzo spokojni... Po wsiach ćwiki dworskie, czyli starsi przebiegli dworzanie, nowicjuszom i niebywalcom wyrządzają psikusy, wyprawując ich „na derkacze“. Zasłoniwszy im oczy, dają karbik w rękę, po którym palcami chrobotać mają, a osłoniwszy ich płachtą, wyprowadzają w pole, ażeby tam wabili derkacze. Wtem zaczajone wygi z kryjówek wypadają i nuż po owym zasłonionym każdy pytluje gdzie dopadnie, drwiąc i szydząc z fryca. Stąd liczne sposoby mówienia, np.: „posłał go na derkacze“, czyli wywiódł go w pole; „derkacze łowi“, czyli nie wie sam co robi; „grał już w derkacza“, t. j. nie fryc, już to mu nie nowina; „idzie dopiero na derkacze“... „łowić mu jeszcze derkacze“, t. j. potrzeba mu jeszcze doświadczenia; „przedni myśliwiec na derkacza“, t. j. niczego nie świadom. Derkacz w mowie potocznej jest nazwą ptaka zwanego inaczej chróścielem, u ludu kujawskiego „kiecakiem“, na Litwie „dzierkaczem“ lub „dziergaczem“.

Dębno, herb polski: w polu czerwonem biały krzyż, pod którego lewem ramieniem biała łękawica. W rzeczywistości, jak się z pieczęci Golimunta Nadobowicza, starosty żmudzkiego z r. 1432, okazuje, nie jest to ani krzyż zwykły ani heraldyczny, ale poprostu tarcza herbowa na 4 pola rozdzielona, w czwartem czyli najpośledniejszem miejscu jest łękawica czyli herb Awdaniec. Jest to zatem herb Awdaniec (Habdank) w formie upośledzonej. O przyczynie tego upośledzenia Długosz powiada, że jeden członek rodu Awdańców, dostawszy się do niewoli tatarskiej, z dziewkami tatarskiemi napłodził synów i córki, które potem, wyszedłszy z niewoli, ze sobą do ojczyzny przywiódł. Otóż to potomstwo z nieprawego łoża nie mogło używać herbu ojcowskiego w dostojnym czyli pierwotnym kształcie, tylko w upośledzonym, przeniosłszy Awdańca z najdostojniejszego czyli środkowego miejsca tarczy w pole najpośledniejsze, t. j. lewe dolne. I tak powstał h. Dębno, który w zapisk. sądow. przychodzi już w r. 1416.