Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.2 279.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Inductio negotii, był to wyrok sądu, przez który bez wniosku stron nakazywano im kończyć sprawę. Jeżeli np. sąd dla niedostatecznych danych kazał przeprowadzić śledztwo albo zrobić mapę gruntu spornego, poczem jednak powód nie zgłaszał się, wtedy sąd polecał stronom, aby się rozprawiły.

Indukt, tak w ogólności nazywano w prawie polskiem wprowadzenie sprawy na Sąd. W szczególności zaś nazywano w Koronie induktami pierwszy głos w Sądzie czyli wywód sprawy, rozprawę ze strony aktora, a repliką głos drugi, czyli obronę, t. j. odpieranie skargi ze strony pozwanego. W Litwie głos pierwszy nazywano nie induktem, ale produktem. Oba zaś te pisma nazywano w Polsce także merytami. Raz w Volum leg. nazwano merita: Status causae (t. VII, f. 510).

Indyczka. Tad. Czacki powiada, „iż dworackie szabelki nazywały się za Kazimierza Jagiellończyka indyczkami, od podobnej do szyi indyków formy.“

Indygenat (z łac. indigena krajowiec), przyjęcie szlachcica cudzoziemskiego do prerogatyw szlachectwa polskiego. Przez indygenat — pisze J. Krasicki — szlachcic zagraniczny przyjęty zostaje do równości szlachectwa polskiego. Ponieważ obywatelstwo w Polsce było dwojakie: miejskie i szlacheckie, zatem i indygenat był również dwojaki. Cudzoziemcy, choćby urodzeni w Polsce, ale z rodziców nie mających krajowego obywatelstwa, w prawach swych z cudzoziemcami byli porównani, gdy przeciwnie synowie obywatelscy, choćby urodzeni zagranicą, nie przestawali być krajowcami. Mógł atoli szlachcic cudzoziemski otrzymać indygenat polski, starając się o to u sejmu, podobnie jak nieszlachcic o uszlachcenie. Szlachta zagraniczna z nową szlachtą miejscową stała na równi pod tym względem, że w trzeciem dopiero pokoleniu miała przystęp do dygnitarstw polskich i dóbr królewskich, z wyjątkiem tych, którzy w radzie lub w boju chlubnie się odznaczyli. Przyjmowanie do szlachectwa krajowego musiało następować przez uchwałę sejmową, być zapisane w konstytucje i ogłoszone drukiem w tychże. Obdarzony indygenatem, równie jak świeżo nobilitowany, musiał przed kanclerzem wykonać przysięgę na wierność Rzplitej i Królowi. Tak za króla Stefana Batorego przysięgali jego synowcowie: Andrzej kardynał i Baltazar, bracia rodzeni. Liczbę wszystkich indygenatów ogłoszonych w „Voluminach legum“ Czacki obliczył na 355. Szlachectwo utracało się: przez skazanie na wieczną banicję, połączoną z infamją, t. j. utratą czci („bezecnością“).

Indykcja, tak nazywano w prawie polskiem wchodzenie osoby trzeciej do sprawy między dwiema wiedzionej, czyli to, co później nazywano „interwencją.“

Inekwitacja, dosłownie wjechanie konno, tak nazywano w Litwie objęcie majątku bądź wskutek dekretu, bądź umowy zwanej zapisem obligacyjnym inekwitacyjnym. W Koronie zapis taki zwano: Inscriptio certi debiti ad tempus certum obligati. Inekwitacja była po prostu zajazdem prawnym. (Vol. leg. t. VII, f. 604 i t. VIII, f. 117).

Infamja albo „bezecność.“ Każdy miał prawo do czci, ale kto dopuścił się czynu zagrożonego utratą honoru, tracił ją i nazywany był „bezecnym,“ inaczej „infamisem.“ Infamja pociągała za sobą ograniczenie w używaniu praw cywilnych i wywołanie z kraju (ob. Banicja). Tak prawo ziemskie polskie, jak prawo miejskie z Niemiec przyjęte, wyliczało kategorje rozmaitych czynów, które pociągały za sobą „bezecność.“ Do czynów tych należało nieposłuszeństwo względem wyroków sądowych, przechowywanie złodziei, oszczerstwo po raz 4-y zapozwane i t. d. W pojęciach dzisiejszych wywołuje oburzenie, że do czynów „bezecnych“ zaliczano, gdy szlach-